I znowu mnie kilka dni tu nie było. Jak ja bym chciała znaleźć czas na regularne wpisy i odwiedziny u Was. Chyba musiałabym się z pracy zwolnić :) A do tego pogoda mi psuje humor: zimno, deszcz, wiatr. Wolałam słoneczne, upalne lato. Ale mniejsza o to. Miałam pisać o kremie-scrubie do twarzy dla cery suchej i wrażliwej marki Planeta Organica a nie narzekać (a to drugie całkiem nieźle mi wychodzi) :)
Krem - scrub zamknięty jest w plastikowym, zakręcanym opakowaniu zabezpieczonym sreberkiem. Napisy są oczywiście po rosyjsku ale nazwa i skład jest również po angielsku a dodatkowo dystrybutor nakleja etykietę z krótkim polskim opisem. Jego pojemność to 100 ml i zapłaciłam za niego ok. 17 zł (cena promocyjna) na stronie Skarby Syberii.
Od dystybutora:
Po otworzeniu opakowania od razu spodobał mi się zapach tego produktu. Jest słodko-pomarańczowy, dzięki czemu nie jest mdły tylko bardzo przyjemny. W niektórych bombonierkach są czekoladki o smaku pomarańczowym, ten scrub właśnie tak pachnie wg mnie, kolorem też mi przypomina to nadzienie :)
Peeling ma gęstą, dość zwartą konsystencję, znowu nasuwa mi się skojarzenie z nadzieniem czekoladek, takie jakby minimalnie ciągnące się :) Troszkę utrudnia to nabieranie produktu i równomierne rozprowadzanie ale da się to zrobić. Za złuszczanie odpowiedzialne są m.in puder ryżowy, sól morska i pudry ze skorupek orzechów. Drobinek może się wydawać mało ale to tylko pozory. Nawet podczas wykonywania delikatnego masażu twarzy radzą sobie bardzo dobrze z martwym naskórkiem. Nie radziłabym jednak stosować go jeśli macie jakieś ranki ponieważ sól będzie je podrażniać. Również ze względu na nią od razu po masażu zmywam go z twarzy. Robię to przy zamkniętych oczach i ustach bo słony smak nie jest zbyt miły podczas prysznica/kąpieli :)
Nie zdarzyło mi się, żebym skoczyła z zaczerwienioną i podrażnioną cera po jego użyciu. Moja twarzy była ładnie oczyszczona, gładka i miękka w dotyku. Do tego nie odczuwałam żadnego ściągnięcia skóry więc bogaty w masła i olejki skład przyczynił się do jej nawilżenia. Nie zostawia mocno tłustej warstwy na skórze tylko raczej delikatny film. Trochę się obawiałam, że scrub nie będzie zbyt dobry dla mojej cery bo bliżej jej do tłustej niż do suchej. Myślałam, że przyczyni się do zapychania i niedoskonałości. Na szczęście nic takiego się nie stało. Jest wydajny ponieważ na jedno zastosowanie wystarcza niewielka ilość.
Podsumowując: Krem - scrub marki Planeta Organica bardzo miło mnie zaskoczył. Nie zaszkodził mojej cerze a wręcz po jego użyciu wygląda ona lepiej. Znikają suche skórki, twarz jest oczyszczona i przyjemna w dotyku. Do tego nawilża zamiast wysuszać dzięki bogatemu i naturalnemu składowi. Do tego przyjemny zapach umila jego stosowanie. Za taką cenę naprawdę otrzymujemy porządny i wydajny produkt więc jeśli będziecie miały okazję to polecam Wam go wypróbować.
Super, że się sprawdził! u mnie rosyjskie produkty tak średnio:(
OdpowiedzUsuńFajnie, że radzi sobie z suchymi skórkami :)
OdpowiedzUsuńTo porównanie do nadzienia czekoladek skutecznie mnie skusiło :) Z przyjemnością wypróbuję :)
OdpowiedzUsuńOstatnio staram się unikać peelingów mechanicznych więc to nie dla mnie niestety
OdpowiedzUsuńSzkoda, ze bazuje na soli. Ja to się zawsze peelingu najem, więc unikam solnych do twarzy.
OdpowiedzUsuńMogłabym się z nim polubić :)
OdpowiedzUsuńJego zawartość wygląda kusząco! :D
OdpowiedzUsuńCiekawią mnie kosmetyki tej marki - o tym gagatku wcześniej chyba nie słyszałam, a to jak widać dość przyzwoity produkt :)
OdpowiedzUsuńLubię kosmetyki tej firmy :)
OdpowiedzUsuńprezentuję się świetnie, chętnie kiedyś wypróbuję go :D
OdpowiedzUsuńjaki skład ma piękny ;)
OdpowiedzUsuńZa solnymi średnio przepadam :P, ale olejami napakowany :)
OdpowiedzUsuńTen zapach musi być obłędny! :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że w składzie ma sól. Ja na twarzy stale mam niewielkie ranki, bo jak mi coś nie wyskoczy, to sama się gdzieś przez nieuwagę drapnę.
OdpowiedzUsuńmam trochę podrażnioną cerę i chyba by się nie sprawdził, ale zapach ciekawi :D
OdpowiedzUsuńSuper, że się sprawdza :))
OdpowiedzUsuńMam ogromny sentyment do tego kosmetyku- był moim pierwszym z rosyjskiego asortymentu i sprawdzał się rewelacyjnie. Do tego jest piekielnie wydajny- mi starczył na rok ! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do siebie.
http://www.hushaaabye.blogspot.com
Bardzo chciałabym wypróbować, ciekawi mnie :)
OdpowiedzUsuńWygląda fajnie :) Ja zastawiam się z nie kupić z tej firmy sobie masełka do ciała ;) Jest w czym wybierać ;)
OdpowiedzUsuńWidzę, że to coś dla mnie :))
OdpowiedzUsuńAle ma fajny kolor i konsystencje :D dobrze ze się sprawdził :)
OdpowiedzUsuńZapraszam nataliakupczak.blogspot.com
A właśnie chcę zrobić zamówienie na skarbach syberii.. Wezmę go pod uwagę :)
OdpowiedzUsuńCiekawy kosmetyk :) Teraz na oku mam oczyszczający peeling z korundem Sylveco, ale coraz bardziej myślę o wersji delikatniejszej, bo zimą moja skóra może być zbyt podrażniona.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, A