Kringle Candle - Holiday Cookies oraz Coconut Snowflake

 Święta, święta i po świętach... Tyle sprzątania, gotowania i zakupów a one tak szybko się skończyły. Mam nadzieję, że Wy odpoczęliście w gronie rodziny a pod choinką znaleźliście same udane prezenty :) A że Nowy Rok już za pasem to życzę Wam aby był on lepszy od 2016, żeby spełniły się wszystkie Wasze marzenia i plany i żeby nigdy nie zabrakło Wam uśmiechu na twarzy :) No i oczywiście szampańskiej zabawy do białego rana w Sylwestra :)
 Dzisiaj przedstawię Wam dwa zapachy marki Kringle Candle, które nadają się na cały zimowy okres, nie tylko na Święta: Holiday Cookies oraz Coconut Snowflake. Są one dostępne na Goodies.pl w cenie 12zł. Są droższe od YC ale trzeba pamiętać, że mają większą gramaturę.


 Holiday Cookies

 Wosk (Breakable Wax Potpourri) marki Kringle Candle o zapachu świątecznych ciasteczek. (opis ze strony goodies.pl)


 To aromat kruchych ciasteczek polanych lukrem. Zdecydowanie zapach słodki, cukrowo-waniliowy. Przy połowie kosteczki jest dobrze wyczuwalny ale jednocześnie nie męczy i nie powoduje mdłości. W większej ilości trochę bym się tego obawiała.


 Coconut Snowflake

 Wosk (Breakable Wax Potpourri) marki Kringle Candle o delikatnym i słodkim zapachu świeżo upieczonych kokosowych ciasteczek. (opis ze strony goodies.pl)


 Kokosowe ciasteczka może nie są typowo świąteczne ale kształt już jest bardziej odpowiedni :) Zapach tego wosku jest mniej słodki od poprzednika. Oprócz kokosowego aromatu ciasteczek można w nim wyczuć delikatnie miętową nutę choć w opisie jej nie ma. Przełamuje ona słodycz przez co nie jest to mdły ani męczący zapach. Intensywność ma dobrą jednak nie przytłacza swoją mocą.


 Podsumowanie: Oba zapachy są idealne dla fanów słodkości. Jeśli jednak boicie się trochę tego typu wosków to polecałabym Wam bardziej Coconut Snowflake, który dzięki miętowej nutce jest mniej słodki i bezpieczniejszy.

 Znacie te zapachy? Lubicie takie słodkie, ciasteczkowe aromaty?

Projekt Denko - Listopad

 Grudzień to zawsze miesiąc gdzie czas ucieka mi przez palce. Ciągle coś: praca, zakupy, sprzątanie, lepienie pierogów, chorowanie i takim sposobem już niedługo Święta. Dlatego na blogowanie ciężko jest mi znaleźć czas ale po kilku dniach powolnego pisania pojawia się dzisiaj Listopadowy Projekt Denko.


 Jak widać po zdjęciu nie ma tego aż tak dużo, nawet do 20 nie dobiłam. Ale plus tego taki, że jest mniej do opisywania :)


 1. BioIQ - Hair & Body 2in1
 Szczerze mówiąc to nie zachwycił mnie ten produkt choć był ok. Dobrze się pienił przy obu zastosowaniach. Jako żel pod prysznic brakowało mi w nim ładnego zapachu, który uprzyjemniałby mycie. Za to jako szampon miałam wrażenie, że zostawia włosy niemiłe w dotyku i konieczna była po nim jakaś maska. Jest to jednak dobra opcja na wyjazdy kiedy chcemy zredukować liczbę zabieranych produktów ale raczej NIE KUPIĘ.

 2. Pliva Fem F - Żel do higieny intymnej
 Dostępny w aptekach, wygodne opakowanie, dobrze się pieni i odświeża. Polecany do stosowania w przypadku infekcji intymnych więc nie wyrządził mi żadnej krzywdy. MOŻE KUPIĘ

 3. Avon - Żel pod prysznic Pure Oasis Green Tea & Mint
 Miał bardzo fajny,  świeży zapach z nutką mięty ale na szczęście nie chłodził. Dobrze się pieni i nie wysusza skóry. Duża pojemność przez co starczył na dość długo. Warto kupować na promocjach,  wtedy najbardziej się opłaca. MOŻE KUPIĘ

 4. Isana - Mydło w płynie z wyciągiem z rabarbaru
 Limitowana, wiosenna edycja o zapachu rabarbaru. Zapach przyjemny, spełniało swoją rolę nie przesuszając przy tym rąk. Kolejną wersję już KUPIŁAM.


 5. Sylveco - Hibiskusowy tonik do twarzy <recenzja>
 Miał ciekawą konsystencję, żelową ale jednak rzadką i dość płynną. Odświeżał twarz i lekko nawilżał ale nie do końca nadaje się do oczyszczania twarzy np. z resztek makijażu dlatego lepiej się sprawdzał rano. MOŻE KUPIĘ

 6. Pat & Rub - Balsam do ciała Rewitalizujący Żurawina i Cytryna
 Opakowanie bardzo wygodne w użytkowaniu i higieniczne (pompka typu airless). Miał lekką konsystencję, szybko się wchłaniał i nie zostawił po sobie nieprzyjemnej warstwy na skórze. Nawilżenie dla mnie wystarczające. Ładny zapach żurawinowo-cytrynowy, nie kojarzył mi się z odświeżaczem do toalet :) Obecnie kosmetyki Pat & Rub dostępne są w nowej wersji ale MOŻE KUPIĘ

 7. Wellness & Beauty - Peeling do ciała <recenzja>
 To druga wersja peelingu tej marki jaką używałam, pierwsza to Oliwa z Oliwek i Zielona Herbata do której jest podlinkowana recenzja. Produkt godny uwagi. Dobrze radzi sobie z usuwaniem martwego naskórka i wygładzaniem. Do tego zawartość olejków nawilża a przyjemny zapach zachęca do sięgania po niego regularnie. KUPIĘ

 8. Yves Rocher - Olejek do kąpieli Spicy Vanilla
 Produkt z zeszłorocznej, świątecznej edycji dopiero teraz doczekał się wyciągnięcia z szafy. Miał ładny waniliowy zapach, dość dobrze wyczuwalny. Piany nie robił ale woda robiła się bardziej "mleczna" i zostawiał delikatnie tłustawą warstewkę na skórze. Miał dość wysoką cenę ale jak to w YR można trafić na fajne promocje. Ze względu na dostępność NIE KUPIĘ.


 9. Organique - Puder do kąpieli Malina
 Puder barwi wodę (w tym wypadku na różowo) ale nie wytwarza przy tym piany. Zapach delikatny ale wyczuwalny. Minusem jest tylko konieczność dokładnego spłukania wanny bo u mnie trochę osadziło się na jej ściankach. MOŻE KUPIĘ

 10. Douglas Home Spa - Musująca tabletka do kąpieli Beauty of Hawaii
 11. Yves Rocher - Musująca tabletka do kąpieli Almond Orange Blossom
 Obie delikatnie pachniały ale ta z Douglasa była odrobinę mocniej wyczuwalna. Woda trochę się barwi, robi się mniej przejrzysta ale piany z nich za bardzo nie było. MOŻE KUPIĘ


 12. For Every Body - Świeca zapachowa Fresh Fruit Salad
 Ładny, świeży zapach mieszanki owoców. Był wyczuwalny w pokoju ale robił raczej za nienachalne tło. Miał dwa knoty więc nie sprawiała większych problemów przy paleniu poza kopceniem, co zresztą widać po słoju. MOŻE KUPIĘ

 13. Yankee Candle - wosk Pink Sands <recenzja>
 Bardzo lubię ten zapach. Jest słodko-owocowy, świeży i lekki. Nadaje się zarówno na gorące dni jak i na chłodne wieczory gdy chcemy przywrócić trochę letnich wspomnień. Nie przytłacza ale dobrze go czuć w pomieszczeniu. Mam go już w dużym słoju więc KUPIŁAM.

 14. Heart & Home - Mediterranean Fig
 Palony jako świeczka słabo pachniał dlatego wrzucałam go do kominka jak wosk. Wtedy zapach był bardziej wyczuwalny, pachniał słodką figi. Jednaj zostanę przy innych firmach i po wypaleniu tego co mam więcej NIE KUPIĘ.


 15. Carea - Płatki kosmetyczne
 Stały bywalec.  KUPIĘ

 16. Cleanic - Chusteczki do higieny intymnej
 17. Cleanic - Chusteczki do demakijażu
 Obie wersje spełniały swoją rolę i nie zaszkodziły w żaden sposób. MOŻE KUPIĘ

 Podsumowanie: Nie było w tym miesiącu najlepiej jeśli chodzi o ilość ale w sumie jak byłam chora to nie chciało mi się za bardzo używać przeróżnych kosmetyków więc ograniczałam się do minimum. 
 A Wam jak poszło w listopadzie zużywanie? Bo pewnie wszyscy już opublikowali swoje denka poza mną :)



Yves Rocher - Rewitalizujący roll-on pod oczy Elixir 7.9

 Yves Rocher to dla mnie jeden ze sklepów, z których ciężko wyjść bez zakupienia czegoś. Szczególnie sklep internetowy kusi mnóstwem promocji i gratisów do zamówienia więc to właśnie tam najczęściej ulegam zachciankom. Rewitalizujący roll-on pod oczy Elixir 7.9 wybrałam jakiś czas temu właśnie jako gratis. W cenie regularnej kosztuje aż 73 zł więc była to bardzo dobra oferta.


 Opakowanie to plastikowa tubka zakończona aplikatorem z trzema metalowymi kuleczkami. Wystarczy wycisnąć trochę produktu i bezpośrednio nanieść na skórę pod oczami wykonując przy tym masaż. Pojemność to standardowe 15 ml. 


 Od producenta:


 Konsystencja jest żelowa z maleńkimi różowo-złotymi drobinkami rozświetlającymi, które nie są wyczuwalne na skórze (to nie żaden brokat). Widać je głównie po wyciśnięciu z tubki, pod okiem na prawdę trzeba się uważnie przyglądać pod światło żeby je zobaczyć. Jednak robią swoje i trochę rozświetlają okolicę pod oczami i dodają świeżości. Kuleczki masujące dobrze radzą sobie z równomiernym rozprowadzeniem produktu ale lepiej nie wycisnąć zbyt dużej ilości. Wtedy nie wchłania się całkowicie i sprawia kłopoty podczas makijażu, korektor się po nim ślizga i nie da się go ładnie rozprowadzić. 


 Jeśli chodzi o działanie to dla mnie ma on zbyt słabe właściwości nawilżające żeby stosować go dwa razy dziennie. Dlatego używam go głównie rano, doceniam go szczególnie o 4 rano jak wstaję do pracy. Chłodne, metalowe kuleczki zmniejszają opuchliznę i "budzą" spojrzenie. W połączeniu z drobinkami rozświetlającymi wyglądam na trochę bardziej wyspaną niż w rzeczywistości :) Jest bardzo wydajny, używam go od kilku miesięcy i nadal go nie zużyłam.


 Podsumowanie: Jeśli macie problem rano z zaspanymi oczami i opuchlizną to ten żel się Wam przyda. Okolice oczu wyglądają na trochę mniej zmęczone i bardziej świeże. Jednak wieczorem polecam stosować coś mocniej nawilżającego dla równowagi ponieważ nie do końca sobie z tym radzi.

 Miałyście ten roll-on pod oczy? Jak się u Was spisał? Lubicie takie aplikatory czy wolicie wklepywać krem lub żel paluszkiem?