Yves Rocher to dla mnie jeden ze sklepów, z których ciężko wyjść bez zakupienia czegoś. Szczególnie sklep internetowy kusi mnóstwem promocji i gratisów do zamówienia więc to właśnie tam najczęściej ulegam zachciankom. Rewitalizujący roll-on pod oczy Elixir 7.9 wybrałam jakiś czas temu właśnie jako gratis. W cenie regularnej kosztuje aż 73 zł więc była to bardzo dobra oferta.
Opakowanie to plastikowa tubka zakończona aplikatorem z trzema metalowymi kuleczkami. Wystarczy wycisnąć trochę produktu i bezpośrednio nanieść na skórę pod oczami wykonując przy tym masaż. Pojemność to standardowe 15 ml.
Od producenta:
Konsystencja jest żelowa z maleńkimi różowo-złotymi drobinkami rozświetlającymi, które nie są wyczuwalne na skórze (to nie żaden brokat). Widać je głównie po wyciśnięciu z tubki, pod okiem na prawdę trzeba się uważnie przyglądać pod światło żeby je zobaczyć. Jednak robią swoje i trochę rozświetlają okolicę pod oczami i dodają świeżości. Kuleczki masujące dobrze radzą sobie z równomiernym rozprowadzeniem produktu ale lepiej nie wycisnąć zbyt dużej ilości. Wtedy nie wchłania się całkowicie i sprawia kłopoty podczas makijażu, korektor się po nim ślizga i nie da się go ładnie rozprowadzić.
Jeśli chodzi o działanie to dla mnie ma on zbyt słabe właściwości nawilżające żeby stosować go dwa razy dziennie. Dlatego używam go głównie rano, doceniam go szczególnie o 4 rano jak wstaję do pracy. Chłodne, metalowe kuleczki zmniejszają opuchliznę i "budzą" spojrzenie. W połączeniu z drobinkami rozświetlającymi wyglądam na trochę bardziej wyspaną niż w rzeczywistości :) Jest bardzo wydajny, używam go od kilku miesięcy i nadal go nie zużyłam.
Podsumowanie: Jeśli macie problem rano z zaspanymi oczami i opuchlizną to ten żel się Wam przyda. Okolice oczu wyglądają na trochę mniej zmęczone i bardziej świeże. Jednak wieczorem polecam stosować coś mocniej nawilżającego dla równowagi ponieważ nie do końca sobie z tym radzi.
Miałyście ten roll-on pod oczy? Jak się u Was spisał? Lubicie takie aplikatory czy wolicie wklepywać krem lub żel paluszkiem?
Dostałam go w gratisie, tak to bym nie kupiła. Ale przyznam, że u mnie fajnie się spisał. Podoba mi się ta chłodząca nakładka a wsadzony krem do lodówki potrafi przynieść ulgę :D
OdpowiedzUsuńOn ma tam jakieś drobinki czy taka złotą poświatę?;>
OdpowiedzUsuńNie znam tego produkt i marki.
OdpowiedzUsuńhmm ciekawy, ale YR już u mnie nie gości ;/
OdpowiedzUsuńU mnie z zapasach czeka na cieplejszą porę roku ;)
OdpowiedzUsuńJa kosmetyką YR mówię stanowcze nie..
OdpowiedzUsuńTeż go miałam i szału nie było. Nawilżenie bardzo słabe A do tego z biegiem czasu robił się coraz bardziej różowy i coraz bardziej świecący.
OdpowiedzUsuńZ YR nie za często mam do czynienia...ale lubię tego tylu produkty :D
OdpowiedzUsuńSłyszałam już bardzo dużo o tym produkcie i chyba czas w końcu po niego sięgnąć. :)
OdpowiedzUsuńBombowe opakowanie :)
OdpowiedzUsuńU mnie jednym produktem z YR, który zdał egzamin to płyn dwufazowy do demakijażu z bławatkiem :)
OdpowiedzUsuńPolecam.