Yankee Candle - Iced Gingerbread (wosk)

 Okres przedświąteczny i same Święta bardzo szybko mi przeleciały w tym roku. W wielu domach piekło się pierniczki, u mnie jednak nie ma tego zwyczaju. Może za rok uda mi się namówić mamę :) Ale żeby poczuć zapach pierniczków nie trzeba ich piec, wystarczy sięgnąć po wosk Yankee Candle - Iced Gingerbread. Jest to kolejny zapach z limitowanej kolekcji Cookie Swap jaki przetestowałam. Wosk kosztuje 9 zł i jest jeszcze dostępny na Goodies.pl.


 Od producenta:

 Wosk z aromatycznej linii zapachowej Yankee Candle z serii Classic o zapachu pierniczków pełnych przypraw, glazurowanych waniliowym lukrem. (opis ze strony goodies.pl)


 Pierniki to głównie przyprawy korzenne, cynamon i lukier. I właśnie to wszystko poczujecie topiąc ten wosk w kominku. Jest słodko, rozgrzewająco i świątecznie.
 Zapach należy do tych bardzo intensywnych. Kawałek, który wrzuciłam do kominka pachniał przez dwa tealighty a może i dłużej gdybym go nie wymieniła. Rozchodzi się do sąsiednich pomieszczeń i nadal ma dobrą moc. Czułam go nawet na drugi dzień bez odpalania.


 Podsumowanie: Iced Gingerbread to zapach dla osób, które lubią słodkie zapach a szczególnie pierniki :) Trzeba też uważać z ilością wrzucaną do kominka bo jest bardzo intensywny. 

 Życzeń świątecznych niestety nie składałam Wam, będą więc noworoczne. W Nowym Roku życzę Wam przede wszystkim dużo miłości, radości i zdrowia. Żebyście zawsze znaleźli powody do uśmiechu a łzy tylko były tymi szczęśliwymi. Żeby Wasze plany i marzenia się spełniły a przeszkód było jak najmniej. Wszystkiego dobrego kochani! I udanej zabawy sylwestrowej :)

BANDI, Anti Aging Care - Krem pod oczy Advanced Eye Cream

 Nie da się ukryć, że czas szybko upływa. Nie tak dawno był początek roku a już za moment będą święta. Latka lecą, za niecałe dwa miesiące skończę 29 lat więc stwierdziłam, że w tym roku czas zacząć sięgać chociaż od czasu do czasu po przeciwzmarszczkowe kremy pod oczy. W końcu to tam zaczęły się jakieś powoli pojawiać. Mój wybór padł na krem pod oczy Advanced Eye Cream marki BANDI z serii Anti Aging Care. Jego cena to 52 zł i dostaniecie go np. w sklepie internetowym producenta.


 Opakowanie bardzo higieniczne i wygodne w używaniu z pompką typu airless. Naciskając ją powoli możemy kontrolować ilość wydobywanego kremu. Dodatkowo był zapakowany w kartonik z niezbędnymi informacjami oraz składem. Jego pojemność to aż 30 ml czyli większa niż standardowych kremów pod oczy. Sprawia to, że krem jest bardzo wydajny i starcza na kilka miesięcy. Możemy kontrolować jego ubytek ponieważ pod światło widać ile go zostało.


 Od producenta:


 Krem ma lekką konsystencję, łatwo się rozprowadza i szybko wchłania. Nie zostawia po sobie tłustej warstwy więc nadaje się pod makijaż. Korektory się na nim ładnie trzymają, nie ważą się. Jeśli chodzi o działanie to zaobserwowałam głównie nawilżenie. Nie jest ono spektakularne dlatego najczęściej stosuję go tylko rano a na noc nakładam bardziej treściwy produkt lub łącze go z olejkiem. Dodatkowo jeśli nakładam go pod niewyspane, zmęczone oczy lub po demakijażu to czuję ukojenie i łagodzenie


 W kwestii spłycenia zmarszczek się nie wypowiem bo nie mam ich aż tak widocznych żeby zaobserwować jakieś większe efekty ale wierzę, że działa profilaktycznie :) Nie wywołuje podrażnień ani łzawienia oczu.


 Podsumowanie: Krem pod oczy marki Bandi jest warty uwagi. Idealnie sprawdza się stosowany rano, nawilża i szybko się wchłania. Makijaż na nim ładnie wygląda i trzyma się bez zarzutów. Mam również nadzieję, że zapobiega pogłębianiu się zmarszczek. Dzięki dużej pojemności i wydajności opłaca się go kupić.

 Miałyśmy kremy tej marki? Jak się u Was spisywały?

Projekt Denko - Wrzesień, Październik

 Zapraszam dziś na Projekt Denko z dwóch miesięcy: września i października. Jak zawsze trochę się tego uzbierało i jest o czym pisać dlatego bez przedłużania przechodzimy do konkretów.


 Nawet sporo kolorówki się uzbierało choć trochę monotematycznie bo same pudry i tusze. Tak się akurat pokończyły wszystkie  na raz :)


 1. Yves Rocher - Żel pod prysznic
 2. Biolove - Żel pod prysznic Mandarine
 3. Avon - Żel pod prysznic Peaceful Reflection
 4. Linda - Mydło w płynie Gruszka & Śliwka
 Dobrze się pieniły i nie wysuszały skóry. Biolove mam wrażenie, że nawet trochę nawilża. Yves Rocher najmniej mi przypadł do gustu pod względem zapachu, reszta pachniała bardzo fajnie. MOŻE KUPIĘ


 5. Avon - Płyn do kąpieli Berries In Chocolate
 Ładny zapach ale niezbyt intensywny po wlaniu do kąpieli. Dobrze się pienił i nie wysuszał. MOŻE KUPIĘ

 6. Bania Agafii - Mydło cedrowe do włosów i ciała
 Na początku podeszłam z rezerwą do tego produktu bo ma bardzo gęstą konsystencję pasty, podobną do czarnego mydła. Ale po wypróbowaniu go w roli szamponu okazało się że fajnie się sprawdza. Najpierw spieniałam go w dłoniach a następnie myłam włosy. Bardzo dobrze je oczyszczał, aż skrzypiały :) Do tego nie plątał ich mocno i dawało się je rozczesywać nawet bez odżywki. Cedrowy zapach był specyficzny ale nie nieprzyjemny. MOŻE KUPIĘ

 7. Pilomax - Odżywka do włosów farbowanych jasnych
 Przyzwoita odżywka, pomaga w rozczesywaniu włosów bo je wygładza i zmiękcza ale większego szału nie robi. Również nie obciąża. MOŻE KUPIĘ

 8. Andalou Naturals - Szampon Sunflower & Citrus
 Bardzo miło mi się używało ten szampon ze względu na zapach i właściwości. Dobrze oczyszczał ale nie plątał włosów, nie potrzebowałabym nawet po nim odżywki. Były cudownie miękkie i sypkie oraz ładnie odbite u nasady. Jak będę miała okazję to KUPIĘ.


 9. Avon - Woda różana
 Stosowałam jako tonik do twarzy i w tym celu bardzo dobrze się sprawdzała. Oczyszczała z resztek makijażu oraz zanieczyszczeń i nadmiaru sebum. Nie wysuszała skóry a wręcz powodowała, że nie musiałam szybko iść po krem do twarzy. Miała ładny, różany zapach ale nie był bardzo intensywny więc nie przeszkadzał. MOŻE KUPIĘ

 10. Lirene - Dwufazowy płyn do demakijażu oczu <recenzja>
 Radził sobie z makijażem oczu, nawet z wodoodporną maskarą. Wyjątek to tusz z L'oreal, z nim musiałam się dłużej pomęczyć ale tak każdy płyn ma. Nie zostawiał mocno tłustej warstwy po sobie, nie widziałam jak "przez mgłę". Wydłużenia rzęs nie zaobserwowałam ale przynajmniej nie wypadały podczas demakijażu. MOŻE KUPIĘ

 11. Biolove - Peeling do twarzy Borówka <recenzja>
 Bardzo fajny peeling o zapachu jogurtu jagodowego. Dzięki zawartości drobnego korundu jest skuteczny ale jednocześnie nie jest zbyt ostry. Do tego nawilża skórę dzięki zawartości olejków. KUPIĘ

 12. Biolove - Mus do ciała Borówka
 Zapach bardzo podobny do powyższego peelingu, może trochę bardziej owocowy i zdecydowanie dłużej się utrzymuje. Do tego puszysta konsystencja, która w kontakcie z ciepłem ciała zamienia się w olejek i porządnie nawilża. KUPIĘ


 13. Nivea - Antyperspirant Dry Comfort
 Przyzwoity antyperspirant, może nie chroni w 100% przed potem jednak przed nieprzyjemnym zapachem tak i nie robi plam na ubraniach. MOŻE KUPIĘ

 14. Vichy - Antyperspirant
 Nie zauważyłam dużo większej różnicy pomiędzy nim a innymi, tańszymi. Może trochę dłużej chroni przed potem i jest jednak bardziej wydajny. MOŻE KUPIĘ

 15. Barbra Pro - Tonik do zmywania paznokci
 Pierwszy zmywacz do paznokci, który ładnie pachniał dzięki olejkowi ze słodkiej pomarańczy. Do tego nie wysuszał paznokci i skórek wokół nich. Niestety nie widziałam go już nigdzie w sprzedaży ale gdybym mogła to bez wahania bym KUPIŁA.


 16. LomiLomi - Maska regenerująca Acerola
 Przyjemnie nawilżyła twarz, zostawiła skórę miłą w dotyku. Jakiejś większej regeneracji nie zauważyłam. Mam jeszcze chyba inne rodzaje więc zobaczymy jak się spiszą. MOŻE KUPIĘ

  17. Bielenda, Blue Detox - Maska metaliczna Detox & Nawilżenie
 Jeśli chcecie zmienić się w Smerfa to ta maska Wam pomoże :) Warto jednak omijać okolice oczu trochę bardziej niż zwykle, bo moje trochę łzawiły przy niej chociaż wg mnie nie nakładałam jej zbyt blisko. Efekt po przyzwoity, lekkie nawilżenie i wygładzenie. MOŻE KUPIĘ

  18. Bielenda - Peeling drobnoziarnisty
 Jak dla mnie aż zbyt drobny, stosowany na mokrą twarz dawał lekki efekt więc nie radził sobie ze wszystkimi suchymi skórkami. Chyba wolę te na bazie korundu chociaż mikrokryształki diamentów brzmiały tak luksusowo :) Jego zapach nie był dla mnie zbyt przyjemny, zalatywał jakąś chemią. Wydajny, jedna połowa spokojnie starczała na 2-3 użycia. NIE KUPIĘ

 19. BeBeauty - Płatki kosmetyczne
 Nie mam im nic do zarzucenia, tanie i łatwo dostępne. KUPIŁAM

 20. Rival de Loop - Koncentrat Siła i Ukojenie
 Ampułki miały ładne zapachy ale niestety strasznie się kleiły na twarzy. Zostawiłam je więc tylko na ok. 20 minut na twarzy i poszłam przetrzeć twarz tonikiem żeby się pozbyć tego nieprzyjemnego uczucia. Dlatego raczej ciężko mówić o ich działaniu. NIE KUPIĘ

 21. Nacomi - Nawilżająca kula do kapieli Zielona Herbata
 Kula składała się z dwóch połówek więc można było ją użyć na dwie kąpiele. Delikatnie pachniała, bez problemu się rozpuszczała i umiała kąpiel. Do tego zawartość masła shea i olejków nawilżała skórę. MOŻE KUPIĘ


 22. Balneokosmetyki - Malinowy krem do rąk na noc regenerujaco-odżywczy <recenzja>
 Tak jak pisałam w recenzji, to mój ulubiony typ kremu do rąk na noc. Gęsta, treściwa konsystencja dobrze nawilża. Ładny, malinowy zapach uprzyjemnia używanie. KUPIĘ

 23. Blend-a-med - Pasta do zębów 3D White Luxe Perfection
 Oszałamiających efektów wybielających nie zauważyłam ale chyba chroniła przed dalszymi przebarwieniami po kawie i herbacie, których sporo piję. Nie była też zbyt agresywna dla moich zębów i dziąseł chociaż starałam się używać jej tylko raz dziennie. MOŻE KUPIĘ

 24. Nivea - Masełko do ust Coconut
 Recenzowałam wcześniej wersję karmelową, miałam też jagodową a teraz był czas na kokosową. Lubię te masełka bo długo utrzymują się na ustach. Na noc nakładam grubą warstwę i do rana na nich zostaje. Zmiękcza i natłuszcza usta, przynosi ulgę spierzchniętym i suchym wargom. Ładnie pachnie delikatnym kokosem. MOŻE KUPIĘ

 25. L'ambre - Krem do rąk
 Dobry krem do stosowania w ciągu dnia ze względu na lekką konsystencję i szybkie wchłanianie. Ma ładny zapach i przynosi ulgę suchym dłoniom. MOŻE KUPIĘ


 26. Bell  - Prasowany puder matujący 2Skin Pocket
 To już moje drugie opakowanie więc chyba go polubiłam :) Miał całkiem mocne krycie i zapewniał mi matowe wykończenie na kilka godzin. W ciągu dnia musiałam sięgać po bibułki matujące ale to u mnie norma. Podczas nakładania trochę się pylił bo był dość miękki przez co też jego wydajność trochę malała. Ładny kolor dla bladych osób. Nosiłam go w torebce do poprawek bo ma porządne opakowanie, gąbeczkę i spore lusterko. MOŻE KUPIĘ

 27. Pixie Cosmetics - Puder mtująco-wygładzający Mega Matte Kapok Tree
 Dawał na prawdę matowe wykończenie, mojej jasnej cery nie bielił. Opakowanie całkiem wydajne ale niewygodne w użyciu, przesypywałam go na wieczko po innym pudrze. MOŻE KUPIĘ

 28. Lirene - Mineralny puder matujący City Matt <recenzja>
 Niedawno była jego recenzja więc odsyłam Was tam po więcej. Tu napiszę krótko, ze go polubiłam. Ładnie wyglądał na twarzy, dawał matowe wykończenie z subtelnymi drobinkami rozświetlającymi. MOŻE KUPIĘ

 29. Maybelline- Tusz do rzęs Lash Sensational Waterproof
 To już moje trzecie chyba opakowanie zużyte i na pewno będzie kolejne. Tylko ciągle zapominam zrobić zdjęcia i napisać recenzję. Maskara jest bardzo trwała i prawdziwie wodoodporna, nawet dwufazówki potrzebują chwili na jej zmycie. Daje ładny efekt na moich rzęsach, są wydłużone podkręcone i rozdzielone. Dopiero pod koniec swojego żywota trochę zaczyna je sklejać przy drugiej warstwie. KUPIĘ

 30. L'oreal - Tusz do rzęs False Lash Wings Waterproof
 Bardzo wodoodporny, ciężko go zmyć nawet płynem dwufazowym. Ale jest wart zachodu bo daje bardzo ładny efekt na rzęsach: są wydłużone i pokręcone a przy tym nie posklejane. KUPIĘ


 31. Biały Jeleń - Szampon do włosów Kozie Mleko
 32. Biały Jeleń - Odżywka do włosów Kozie Mleko
 Całkiem udany duet, włosy były oczyszczone ale nie było problemu z ich rozczesaniem. Delikatnie, przyjemnie pachniały. MOŻE KUPIĘ

 33. Sylveco - Balsam myjący do włosów z betuliną
 Miałam kiedyś pełnowymiarowe opakowanie i byłam zadowolona. Miał rzadką konsystencję, średnio się pienił ale dobrze oczyszczał włosy i nie plątał ich mocno. Nie obciążał ich a wręcz po jego użyciu były lekkie, miękkie w dotyku i odbite u nasady. MOŻE KUPIĘ

 34. Sylveco - Lekki krem rokietnikowy x2
 Nawilżał, nadawał się pod makijaż i nie zaszkodził mojej cerze. MOŻE KUPIĘ

 35. Bandi - Krem z kwasem migdałowym
 Po dwóch użyciach ciężko ocenić jego właściwości ale na pewno nie szkodził :) MOŻE KUPIĘ

 A jak Wasze zużycia w ostatnich miesiącach? Dobrze Wam idzie? Znacie coś z mojego denka?

Yankee Candle - Magic Cookie Bar (wosk)

 W ostatnim czasie w Polsce pojawiło się bardzo dużo limitowanych zapachów Yankee Candle. Niestety większość występuje u nas tylko w dużych świecach. Wyjątek stanowią trzy z kolekcji Cookie Swap, które można kupić również w formie wosków i samplerów. Dzisiaj kilka słów o jednym z nich: Magic Cookie Bar. Dostaniecie je m.in. na Goodies.pl w normalnych cenach (wosk za 9 zł).


 Wosk z aromatycznej linii zapachowej Yankee Candle z serii Classic o zapachu czekolady, wiórek kokosowych, brązowego cukru oraz słodkiego toffi. (opis ze strony goodies.pl)


 Jak to apetycznie pachnie! Od razu nachodzi mnie ochota na jakąś czekoladkę lub ciasteczko, najlepiej z kokosem :) A to dlatego, że właśnie takie nuty najbardziej wyczuwam w tym wosku. Czekolada i kokos ładnie się zgrywają ze sobą, toffi nie bardzo wyczuwam. I chyba dobrze. Jest to zdecydowanie słodki zapach ale o dziwo nie jest mdły, przynajmniej dla mnie. Idealny na chłodne wieczory pod kocykiem :)

Przepraszam ale mój aparat zgubił ostrość wszystkich zdjęć podczas topienia.

 Ilość jaką widzicie na zdjęciach wypełniła zapachem cały pokój i sąsiednie pomieszczenia. Jest intensywny, jego aromat utrzymuje się w powietrzu również po zgaszeniu. Dlatego osoby, które wolą delikatniejsze zapachy powinny z nim uważać i wrzucać do kominka na prawdę mały kawałek.


 Podsumowanie: Dla mnie to bardzo apetyczny, cudownie słodki zapach i nie mogłam mu się oprzeć dlatego już zaopatrzyłam się w dużą świecę. I powiem Wam, że jej moc nie zawodzi i jest równie intensywna jak wosk. Serdecznie polecam wszystkim fanom słodkości, warto go poznać póki jest okazja. 

 Znacie już ten zapach? Też nie możecie się oprzeć nowością i limitowanym edycjom czy to tylko ja tak mam? :)

Balneokosmetyki - Malinowy krem do rąk na noc regenerujaco-odżywczy

 Wybaczcie koleją przerwę ale ostatnimi czasy strasznie dużo się u mnie dzieje. Oby teraz wreszcie wszystko się uspokoiło i może wreszcie znajdę więcej czasu na prowadzenie bloga. A skoro już tu się pojawiłam to nie po to, żeby pisać Wam co u mnie tylko, żeby napisać Wam kilka słów o malinowym kremie do rąk na noc regenerujaco-odżywczym marki Balneokosmetyki. Dostaniecie go w ich sklepie internetowym w cenie 29 zł a jego pojemność to 70 ml. Warto jednak polować na kod rabatowy, zawsze to trochę taniej :)


 Opakowanie kremu to miękka, zakręcana tubka zapakowana w kartonik, na którym znajdują się wszystkie potrzebne opisy i informacje. Otwór dodatkowo zabezpieczony był sreberkiem i jest sporych rozmiarów aby ułatwić wydobywanie produktu.


 Od producenta: 


 Krem na lekko różowy kolor i cudowny malinowy zapach. Utrzymuje on się na dłoniach ale nie jest aż tak bardzo intensywny, żeby przeszkadzał. Nie jest sztuczny, ani zbyt słodki czy mdły, bardzo mi się podoba.


 Konsystencja jest taka jaką lubię najbardziej w kremach do rąk, które stosuję na noc czyli bardzo gęsta i treściwa. Trzeba poświęcić mu chwilę aby dobrze go rozsmarować na dłoniach i aby miał czas się wchłonąć. Zostawia po sobie lekko tłustą, wyczuwalną warstewkę na skórze ale nie klejącą. Mi osobiście to w ogóle nie przeszkadza, w końcu stosuję go zaraz przed snem. Skóra po jego użyciu jest zdecydowanie bardziej miękka i wygładzona a przede wszystkim nawilżona. Nie ma śladu po wysuszeniu i szorstkości. Najlepsze efekty widać oczywiście przy codziennym używaniu. 


 Nie potrzeba dużej ilości nakładać na dłonie aby zaobserwować jego efekty dzięki czemu jest wydajny. Skład jest całkiem przyjazny, oprócz masła shea znajdziemy w nim m.in. olej awokado, mocznik, glicerynę, wodę siarczkową, D-pantenol oraz sok owocowy odpowiedzialny za kolor.

 Podsumowanie: To kolejny krem do rąk na noc, który mogę zaliczyć do ulubieńców. Treściwe i gęste na bazie masła shea sprawdzają się w tym celu u mnie najlepiej. Dobrze nawilżają i zmiękczają dłonie a przy tym ładnie pachną :) 

 Lubicie takie gęste kremy do rąk czy wolicie coś lżejszego? Miałyście okazję przetestować jakieś Balneokosmetyki?

Lirene - Mineralny puder matujący City Matt

 Puder to kosmetyk obowiązkowy u mnie. Nawet gdy robię bardzo podstawowy makijaż to maskary i pudru nie pomijam nigdy. Preferuję te, które chociaż delikatnie kryją i matują. Obecnie w mojej kosmetyczce znajduje się m. in. mineralny puder matujący marki Lirene z serii City Matt w odcieniu 01 transparentny. Dostępne są jeszcze dwa inne dające już więcej koloru.


 Opakowanie jest plastikowe, minimalistyczne i zamykane na klik. Niestety nie jest zbyt wytrzymałe, upadku nie przeżyło i już się nie domyka a zawartość się pokruszyła. Puder na początku prezentuje się bardzo ładnie dzięki tłoczeniu na swojej powierzchni. Jego gramatura to 9g.

 Od producenta: 


 Puder ma jedwabistą konsystencję, jest bardzo miękki i miałki, wystarczy delikatnie go dotknąć pędzlem żeby go nabrać a i tak zaczyna się pylić. Odcień 01 jest rzeczywiście transparentny. Wygląda na bardzo jasny ale nie daje prawie wcale koloru na skórze dlatego solo stosuję go wtedy,  kiedy moja cera jest w miarę dobrym stanie i nie ma zbyt dużo zaczerwienień lub gdy wystarczy mi tylko korektor w celu ich ukrycia. Sam puder sprawia tylko, że są bledsze ale nadal przebijają przez niego.


 Dzięki zawartości miki ładnie rozświetla skórę bez nachalnego błysku. Jeśli się dobrze przypatrzymy to znajdziemy delikatne, mieniące się drobinki. Z daleka nie rzucają się mocno w oczy więc nie wyglądamy na obsypane brokatem. Dobrze też współpracuje z podkładami, wygląda na nich ładnie, nie robi się z nich "ciastko". Daje ładne, aksamitne wykończenie. Na pewno nie jest to mocny, płaski mat. Mimo to przez kilka godzin moja cera wygląda ładnie, później zaczyna się świecić i trzeba użyć bibułek matujących. Przy dłuższym używaniu nie wysusza ani nie zapycha.


 Podsumowanie: Puder marki Lirene pozytywnie mnie zaskoczył. Ładnie wygląda na twarzy, na kilka godzin zapewnia matowe ale jednocześnie naturalne wykończenie z rozświetlającymi drobinkami. Dobrze współpracuje z podkładami i korektorami. Trochę się pyli i trzeba delikatnie go nabierać na pędzel oraz uważać żeby nam nie spadł bo raczej tego nie przeżyje.

 Miałyście go? Wolicie sypkie czy prasowane pudry?

Projekt Denko - Czerwiec, Lipiec, Sierpień

 Projekt Denko z całego lata czyli trzy miesiące zbierania pustych opakowań. Gdybym pisała je co miesiąc nie byłoby zbyt imponujące, wręcz kiepskie pewnie ale teraz "trochę" się uzbierało.


 Postaram się krótko, zwięźle i na temat bo wyjdzie z tego niezły tasiemiec :)


 1. Yves Rocher - Peelingujacy żel pod prysznic Jabłko z anyżem
 Ładny jabłkowy zapach, anyżu za bardzo nie czułam i nawet chyba dobrze. Delikatnie peelingował i dobrze się pienił, nie wysuszał. MOŻE KUPIĘ

 2. Avon - Żel pod prysznic Orchid & Blueberry
 3. Avon - Żel pod prysznic Winter Dreamland (Raspberry & Apple)
 4. Avon - Żel pod prysznic Creamy Fantasy (Salted Caramel & Almond)
 Dobrze się pieniły, ładnie pachniały i nie wysuszały skóry. Jedynie przy czerwonym trzeba było dokładnie go spłukać bo inaczej brudził ręcznik. MOŻE KUPIĘ

 5. I Love... -  Żel pod prysznic LolliPop
 Miniaturka dobra na wyjazdy o słodkim zapachu lizaka. Dla mnie jednak kiepsko się pieniła przez co wystarczyła tylko na dwa razy. NIE KUPIĘ

 6. Linda - Mydło w płynie Green Tea
 Miało ładny, świeży zapach i dobrze się pieniło nie wysuszając skóry. MOŻE KUPIĘ


 7. Gliss Kur, Oil Nutritive - Maska do włosów przeciw rozdwajaniu
 Z tą maską trzeba było uważać i stosować się do zaleceń producenta czyli nakładać tylko na końcówki i trzymać 1 minutę. W przeciwnym razie obciążała włosy i wyglądały na nieumyte. Bardzo mocno wygładzała, nie było problemu z ich rozczesywaniem.  MOŻE KUPIĘ

 8. Delia - Szampon keratynowy do włosów
 9. Yves Rocher - Szampon podkreślający kolor do włosów blond
 Żaden z nich nie wyróżniał się niczym specjalnym. Dobrze się pieniły i oczyszczały. Plątały włosy ale odżywka sobie z tym radziła. Ten z Yves Rocher pachniał rumiankiem więc nie każdemu musi się podobać. MOŻE KUPIĘ

 10. Pilomax - Odżywka do włosów zniszczonych, normalnych i grubych
 Mam mieszane uczucia co do tej odżywki. Za plus na pewno uznaję brak obciążania włosów. Jednak czasami nie radziła sobie z ich wygładzenie i ułatwianiem rozczesywanie. Nie wiem czy nakładałam jej za mało czy czasami były bardziej poplątane po myciu. Tej wersji raczej NIE KUPIĘ.


 11. ProVag - Specjalistyczna emulsja do higieny intymnej
 12. Go Cranberry - Płyn do higieny intymnej
Oba dobrze spełniały swoją rolę bez podrażnień i wysuszania. Go Cranberry do tego bardzo ładnie pachniał. MOŻE KUPIĘ

 13. Isana - Pianka do golenia Zielone Jabłko
Częsty bywalec mojej łazienki w różnych wersjach zapachowych. Zielone jabłko pachniało przyjemnie a pianka spełniała swoją rolę bez wysuszania i podrażnień skóry. KUPIĘ

 14. Vintage Body Oil - Kaszmirowy olejek do kąpieli
Miał przyjemny zapach i dobrze się pienił dodawany do kąpieli. Zostawiał na skórze olejkowo- parafinową warstwę. Raczej NIE KUPIĘ

 15. Organique - Cukrowa pianka peelingująca Pinacolada <recenzja>
 Ładny kolor i zapach plus delikatny masaż i mycie. Nie wysusza skóry, wręcz lekko nawilża. KUPIĘ


 16. Allverne - Nawilżający eliksir do rąk i ciała Wanilia & Kokos
 Wygodne opakowanie z pompką umożliwia sięgnięcie po krem nawet po ciemku, w środku nocy dlatego wylądował przy moim łóżku. Miał ładny zapach, nie był zbyt słodki i utrzymywał się jakiś czas na dłoniach.  Nawilżenie nie było zbyt mocne, raczej do częstego stosowania. MOŻE KUPIĘ

 17. I Love... - Masło do ciała Mango & Papaya
 Uwielbiam takie zapachy, słodkie i owocowe. Samo masło również fajne, dobrze się rozprowadzało ze względu na lekką, jakby musową konsystencję i dość szybko się wchłaniało. Nawilżenie również przyzwoite. Minus za dostępność ale MOŻE KUPIĘ

 18. Bath & Body Works - Balsam do ciała Winterberry Wonder
 Nie zaskoczę Was pewnie, że zapach tego balsamu bardzo mi się podobał. Słodko-owocowy, dość długo utrzymywał się na skórze i piżamie. Lekka konsystencja, ekspresowe wchłanianie i przyzwoite nawilżenie. Cena i dostępność niestety na minus.  MOŻE KUPIĘ

 19. Vis Plantis - Odmładzający krem do rąk i paznokci <recenzja>  
 Dobry krem do stosowania w ciągu dnia ze względu na lekką konsystencję i szybkie wchłanianie. Ma ładny zapach i przynosi ulgę suchym dłoniom. MOŻE KUPIĘ


 20. Ecolab - Tonik nawilżający do skóry suchej i wrażliwej
 Dobrze doczyszcza twarz z resztek makijażu oraz nadmiaru sebum i zanieczyszczeń rano. Do tego lekko nawilża i delikatnie, kwiatowo pachnie. MOŻE KUPIĘ

 21. Bielenda - Odżywczy dwufazowy płyn do demakijażu oczu i ust
 Podeszłam do niego z rezerwą ponieważ miałam kiedyś starą wersję awokado i nie była zbyt skuteczna a do tego strasznie łzawiły mi oczy. Na szczęście ta okazała się dużo lepsza. Radziła sobie z wodoodporną maskarą i nie szczypała w oczy. MOŻE KUPIĘ

 22. Biolaven - Krem do twarzy na dzień <recenzja>
 Krem o lekkiej konsystencji przeznaczony do cery suchej, u mnie potrzebował czasu na wchłonięcie i zostawił świecącą warstwę. Nawilżenie na odpowiednim poziomie, pachniał lawendą i winogronem. MOŻE KUPIĘ


 23. Rimmel - Tusz do rzęs Wake Me Up <recenzja>
 To nie jest tusz po który sięgałam codziennie ponieważ nie jest wodoodporny a ja mam problem z łzawiącymi oczami. Jednak ogólnie polubiłam go za efekt jaki dawał na moich rzęsach. Były ładnie podkreślone, wydłużone i pogrubione. Długo zostawał mokry i nadawał się do użytku nawet po kilku miesiącach od otwarcia a do tego pachniał ogórkiem :) MOŻE KUPIĘ

 24. Golden Rose - Odżywka do paznokci Black Diamond Hardener
 Odżywkę stosowałam na osłabione hybrydami paznokcie. Gdy miałam ją na nich to trzeba przyznać, że mniej się łamały i były twardsze. Jednak po zmyciu nie zauważyłam żeby były w dużo lepszym stanie. MOŻE KUPIĘ

 25. Aubrey Organics - Balsam do ust Raspberry
 Fajny balsam do ust, dość dobrze nawilżał i utrzymywał się przyzwoicie na ustach. Miał ładny, delikatnie malinowy zapach. Niestety u nas jest kiepska dostępność do tej marki. MOŻE KUPIĘ

 26. Busy Bee Candle - Wosk zapachowy Mint Choc Shop
 Zapach miętowy czekoladek, dość intensywny i ma wygodne opakowanie. MOŻE KUPIĘ


 27. Bomb Cosmetics - Babeczka do kąpieli Sky Lark
 28. Isana - Śol do kąpieli Mandarynka & Maślanka
 29. Isana - Śol do kąpieli Czas Marzeń
 Ładne zapachy i bezproblemowe rozpuszczanie. Babeczka dodatkowo nawilżała skórę dzięki zawartości masła shea. KUPIĘ

 30. LUS - Maska do twarzy w płacie Lemon
 Mocno nasączona i przede wszystkim nawilżająca maska. MOŻE KUPIĘ


 31. Himalaya Herbals - Pasta do zębów Sparkly White
 32. Sensodyne - Pasta do zębów
 33. Facelle - Chusteczki do higieny intymnej
 34. Intimea - Chusteczki do higieny intymnej
 35. BeBeauty - Płatki kosmetyczne
 Oprócz Sensodyne wszystko to są stali bywalcy w mojej łazience. KUPIĘ


 36. Vianek - Krem do twarzy na noc
 37. Biolaven - Krem do twarzy na noc
 38. Vichy - Balsam do ciała
 Kremy do twarzy wydają się przyjemne i mogłabym się skusić na nie. Balsam z Vichy niczym specjalnym się nie wyróżnił po tym jednym użyciu.

Wolicie takie zbiorcze, duże denka czytać czy lepiej miesięczne, mniejsze?

Organique - Cukrowa pianka peelingująca do ciała Pinacolada oraz Mrożona Herbata

 Góry kosmetycznych zapasów zalegające w szafie nie sprzyjają testowaniu nowości. Dlatego dopiero całkiem niedawno sięgnęłam po cukrowe pianki peelingujące do ciała marki Organique. Od dawna zachęcały mnie swoim wyglądem na innych blogach, czas najwyższy było zobaczyć jak się spisują w rzeczywistości :)


 Opakowanie typowe dla produktów Organique czyli plastikowe z metalową zakrętką z logo marki. Dodatkowo zabezpieczone sreberkiem przed ciekawskimi paluchami. Łatwo się wydobywa z niego produkt, nie ma też problemu z odkręcaniem i zakręcaniem. Dostępne są w pojemności 100 ml za 24,90 zł oraz 200 ml za 34,90 zł.


 Do wyboru są trzy wersje: Pinacolada, Mrożona Herbata oraz Owocowy Koktajl. Ja posiadam dwie pierwsze i bardzo mi się podobają ich zapachy. Pinacolada pachnie soczystym ananasem natomiast Mrożona Herbata to herbaciany, dość świeży zapach. W opakowaniu są bardzo mocno wyczuwalne jednaj nie utrzymują się długo na ciele. Dodatkowo każda z nich ma śliczny kolor :)

 Od producenta:


 Konsystencja jest dość gęsta i zbita ale po nabraniu na palce faktycznie przypomina puszystą piankę lub mus. Jednak jak patrzę na zbliżenie tej żółtej na zdjęciu to kojarzy mi się z masłem ucieranym z cukrem :) Drobinki cukru są drobne i delikatne ale czuć je na skórze, nie zrobią jednak nikomu krzywdy. Większe efekty czuć gdy użyjemy je na suchą skórę jak zaleca producent. Stojąc pod strumieniem wody za szybko się rozpuszczają. 


 Pianka w kontakcie z wodą delikatnie się pieni można się więc nią umyć jednocześnie masując ciało. Skóra po ich użyciu jest lekko wygładzona i przyjemna w dotyku. Do tego czuć delikatne nawilżenie. Mimo niewielkiej pojemności 100 ml starczyła mi na kilka użyć, więcej niż się spodziewałam więc jest całkiem wydajna.


 Podsumowanie: Jeśli lubicie bardzo delikatne peelingi, które przy okazji jednocześnie myją ciało to powinniście polubić pianki peelingujące Organique. Dla mnie to taka przyjemna odskocznia od zwykłych żeli i peelingów. Do tego mają bardzo ładne zapachy i kolory, które umilają używanie. Ja na pewno jeszcze do nich wrócę :)

 Używałyście już tych pianek? Co o nich sądzicie? Jaki zapach najbardziej Wam przypadł do gustu?