W sierpniowym "Naturalnie z pudełka" znalazłam krem nawilżająco-ujędrniający do twarzy marki Clochee. Oczywiście pewnie każda z Was już słyszała o nieprzyjemnej akcji związanej z krótką datą ważności tego produkty więc już nie będę do tego wracać. Produkty tej marki można kupić w ich sklepie internetowym lub wielu innych, są również dostępne w Douglasie. Obecnie tego akurat kremu nigdzie nie widzę, wszędzie jest niedostępny co może mieć związek z końcem daty ważności (do października 2015). Jego cena regularna to 109 zł.
Opakowanie bardzo mi się podoba, tak samo jak logo marki. Wykonane jest z niebieskiego szkła i zakończone pompką w srebrnym kolorze. Jest dość ciężkie i lepiej żeby nam nie upadło np. na kafelki w łazience bo może tego nie przetrwać. Pompka działa bez zarzutów chociaż czasami zdarza jej się wystrzelić produkt nie na rękę. Dzieje się to głównie wtedy kiedy nie stał on w pozycji pionowej tylko leżał w kosmetyczce i na dnie nie ma zbyt dużo produktu.
Od producenta:
Zawiera kompleks wyższych kwasów tłuszczowych z nasion lnu (Omega 3, 6, 9). Bogaty w witaminę F, przeciwdziałającą utracie wody i hamuje proces starzenia. Chroni skórę tworząc na jej powierzchni cienką warstwę oraz odbudowuje jej płaszcz lipidowy. Znajdujący się w nim olej z nasion bawełny to bogate źródło witaminy E i nienasyconych kwasów tłuszczowych, szczególnie kwasu oleinowego i linolowego. Dzięki temu ma regenerujący wpływ na skórę i zdolność eliminowania wolnych rodników. (opis ze strony wizaz.pl)
Krem ma bardzo specyficzny zapach, niestety mi się on średnio podoba. A czuć go nie tylko podczas nakładania ale również jeszcze sporo czasu po. Konsystencja kremu jest dość rzadka i lekka. Jednak aby go równomiernie rozprowadzić bez pozostawiania białych śladów trzeba chwilkę poświęcić. Wydawać by się mogło, że będzie się szybko wchłaniał ale nic z tego. Mam wrażenie, że u mnie on się w ogóle nie wchłania. I to do tego stopnia, że jak przejadę dłonią po twarzy to czuję jak się roluje pod moimi palcami. Dlatego pod makijaż u mnie on się tym bardziej nie nadaje. Próby wklepania korektora i nałożenia pędzlem pudru kończyły się mocnym zdenerwowaniem. Nic się nie trzymało na twarzy tylko się rolowało razem z kremem. Na początku myślałam, że nałożyłam zbyt grubą warstwę kremu przez to, ze chciałam go zużyć przed upływem daty ważności. Przy następnych próbach więc ograniczyłam się do minimum. I niestety znowu było to samo. Dlatego poddałam się i zaczęłam go stosować na noc, wtedy mi aż tak to rolowanie nie przeszkadza.
Jednak skoro krem się nie wchłania (lub robi to w bardzo minimalnym stopniu) to jak może sobie poradzić z nawilżeniem skóry? No nie może. Dlatego zaczęło się u mnie pojawiać coraz więcej suchych skórek, musiałam częściej wykonywać peeling żeby się ich pozbyć. Ujędrnienia też nie zaobserwowałam. Podejrzewam go też o zapychanie chociaż głowy sobie uciąć nie dam, że to on jest sprawcą. Jednak nie zamierzałam dłużej się z nim męczyć na mojej twarzy. Obecnie używam go tylko na szyję i dekolt aby go wykończyć.
Podsumowanie: Gdybym kupiła ten krem sama z pełną świadomością to byłabym mocno rozczarowana i zła. Dla mojej cery się on kompletnie nie nadaje i czytając inne opinie o nim zastanawiałam się czy to aby na pewno ten sam krem. Może miało to związek z datą ważności, a może po prostu moja skóra potrzebuje czegoś zupełnie innego niż oferuje ten krem. Ważne, że ja na pewno do niego nie wrócę i bardzo chciałabym, żeby się wreszcie skończył. I raczej nie polecałabym Wam jeśli macie cerę tłustą.
Miałyście ten krem? Jak się u Was spisywał?
No to prawdopodobnie u mnie też by się nie sprawdził.. Jeśli chodzi o mnie to często mam uczucie jakby kosmetyk nie chciał się wchłonąć w skórę, dlatego wciąż szukam idealnego krenu do twarzy i pod oczy ;)
OdpowiedzUsuńOj wpychali te swoje kremy gdzie się dało bo najprawdopodobniej wcale nie schodziły, a czas (data ważności) gonił... I cóż, marka się tym niestety wykpiła bo wiele stracili w oczach potencjalnych konsumentów. Szkoda, że się u Ciebie nie sprawdził. Dobrze, że chociaż nie kupiłaś w cenie regularnej.
OdpowiedzUsuńMiałam ten krem i dla mnie nie jest on wart ani gorsza. Nie roił kompletnie nic i do tego strasznie śmierdział.
OdpowiedzUsuńNie znam. Szkoda, że u Ciebie się nie sprawdził :/
OdpowiedzUsuńNie znam produktów tej marki... szkoda, że Ci się nie sprawdził :(
OdpowiedzUsuńMiałam próbki tego kremu i byłam nim oczarowana, ale niestety cena na razie mnie odstrasza ;/
OdpowiedzUsuńSzkoda że ma tyle wad, zaczynając od zapachu a kończąc na wchałanianiu sie ;x
OdpowiedzUsuńNie miałam do czynienia z produktami tej marki, ale bez skorzystania z probek raczej się nie pokuszę o zakup kremu. Ciekawe czy przy suchej skórze też by były takie problemy z wchłanianiem.
OdpowiedzUsuńMnie bardzo kusi serum nawilżające tej marki, ale nie miałam dotąd żadnego ich kosmetyku. Po Twojej recenzji jestem pewna, że ja też nie byłabym zadowolona z tego kremu. Już widzę, że ma za ciężką konsystencję, a rolowanie całkowicie go dyskwalifikuje - miałam do tej pory jeden krem z Mixa który się rolował i po prostu nie dałam rady zużyć go do końca. Skład jest fajny, ale zauważyłam, że u mnie nie zawsze to co teoretycznie naturalne działa najlepiej.
OdpowiedzUsuńJa zawsze jestem zła, gdy kupię coś co miało być świetne, a okazuje się beznadziejne i nieważne czy kosztuje 5 czy 100 zł :P Nie miałam jednak do czynienia z tą marką, więc nie wiem czego nawet oczekiwać...
OdpowiedzUsuńJa mam suchą skórę i wchłaniał się dobrze, nadawał się pod makijaż, ale jak było już blisko do daty ważności to zaczął śmierdzieć alkoholem i paskudnie się rolował na twarzy... Dla mnie ta marka jest skreślona niestety nie tylko za tę akcję, ale i za to w jaki sposób prowadzi swój marketing. Mam wrażenie, że ma gdzieś zwykłe klientki... Ostatnio widziałam, że Jessica Mercedes promowała ich kosmetyki, więc to też świadczy o podejściu marki...
OdpowiedzUsuń