Są takie marki, których produkty od dawna mnie kuszą. Jedną z nich jest The Body Shop więc gdy miałam okazję kupić masło co ciała z świątecznej kolekcji w atrakcyjnej cenie to wreszcie się skusiłam. No wiecie, edycja limitowana, niższa cena i ta jakoś wyszło, że trafiło do mnie. Wybrałam wersję Glazed Apple w ciemno ponieważ nie było jeszcze wtedy recenzji nowych zapachów.
Masełko znajduje się w plastikowym, zakręcanym opakowaniu o pojemności 200 ml. Jest dość niskie i szerokie więc wygodnie się z niego wydobywa produkt. Małym minusem jest brak sreberka zabezpieczającego więc w sumie łatwo mogą się do niego dobrać wszędobylskie paluchy.
Zapach wybierałam w ciemno, nie było wtedy jeszcze dostępnych recenzji nowej kolekcji. Spodziewałam się słodkiego zapachu jabłka w karmelu czy czymś takim ale nie do końca go sobie mogłam wyobrazić. Po otworzeniu opakowania wiedziałam, że to był dobry wybór. Wyczuwalne jest jabłko ale z dodatkową słodyczą, jednocześnie świeży i słodki zapach. Jest dość intensywny, długo utrzymuje się na ciele i przechodzi na ubrania lub piżamę.
Masełko o jasnozielonym kolorze ma dość gęstą i zbitą konsystencję. Jednak w kontakcie ze skórą staje się bardziej miękkie i bez problemu się rozprowadza na ciele. Dość szybko się wchłania, nie zostawia tłustej ani lepiącej warstwy. Skóra jest po nim przyjemna w dotyku i dobrze nawilżona, aż mam ochotę się dotykać i wąchać :) Nie jest to też krótkotrwałe uczucie, na drugi dzień nadal skóra jest w tak dobrej formie jak zaraz po użyciu. Chyba dobrze też działa na moją psychikę bo czuję się po jego użyciu bardziej pewna siebie czy coś dlatego przed wieczornym wyjściem chętnie po nie sięgam.
W składzie zaraz po wodzie mamy masło shea, znajdziemy też dalej masło kakaowe i kilka olejków. Obecnie używam go od czasu do czasu żeby mi na jak najdłużej starczyło więc ciężko ocenić mi wydajność. Jednak na jedno użycie nie potrzeba dużo produktu więc powinno na trochę wystarczyć.
Posumowanie: To moje pierwsze masełko TBS ale mam nadzieję, że nie ostatnie ponieważ bardzo je polubiłam. Cudny zapach, który czuć jakiś czas na skórze oraz bardzo dobre właściwości nawilżające zdecydowanie zachęcają co kupna kolejnych opakowań. Minusem jest niewątpliwie cena, w regularnej raczej się na nie nie skuszę i będę czekać na jakieś okazje promocyjne. Szkoda też, że sklepy TBS nie są dostępne np. w Poznaniu bo wtedy prędzej by jakaś się trafiła.
Miałyście to masełko? A może jakieś inne wersje zapachowe Was zachwyciły?
Maselka ani nic z the body shop nieetety nie miałam :( Ale dobrze ze się sprawdziło u cb :)
OdpowiedzUsuńJa również niestety niczego nie kupiłam, ale podobno ich kosmetyki bardzo ładnie, słodko i owocowo pachną :)
UsuńJa też używam od czasu do czasu żeby na dłużej starczyło ;) Uwielbiam ten zapach i konsystencję, a i właściwości pielęgnacyjne są niczego sobie. Ja znalazłam TBS całkiem niedaleko w Katowicach, ale aż się boję tam iść ;D No i mój portfel musi być odpowiednio przygotowany ;) A jak pachnie ta najnowsza seria z makiem ?
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc ciężko określić ten zapach, taki perfumeryjny i nie kojarzy mi się z makami.
UsuńZ TBS miałam tylko balsam do ust. Nie specjalnie kuszą mnie ich kosmetyki.
OdpowiedzUsuńTo dobrze dla Twojego portfela :)
Usuńnie moj zapach :)
OdpowiedzUsuńKuszą mnie te masła :)
OdpowiedzUsuńNie miałam nic jeszcze z TBS ale marzy mi się jakieś masełko. :)
OdpowiedzUsuńZapach z pewnością by mi się spodobał :)
OdpowiedzUsuńZapach musi być śliczny, idealny na ciepłe wiosenne dni :) Ja również bardzo lubię masła TBS, ale cena :/
OdpowiedzUsuńNo cena zniechęca trochę :(
UsuńNie miałam, ale wygląda kusząco :)
OdpowiedzUsuńMam, w listopadzie skusiłam się na małe żurawinowe i to dostałam jako "masło na haslo", później dokupiłam jeszcze jedno małe i żel jabłuszkowy bo bardzo mi się spodobał ten zapach ;)
OdpowiedzUsuńJakbym miała okazję to też bym jeszcze dokupiła coś z tego zapachu :)
UsuńMiałam i lubiłam :) A zapach cudowny :)
OdpowiedzUsuńnie miałam jeszcze niestety,ale jak kiedyś się zdecyduję,to brzoskwinka mnie kusi :)
OdpowiedzUsuńTez bym chciała wypróbować brzoskwinkę :)
UsuńWspaniały tak jak wszystkie masła TBS :)
OdpowiedzUsuńMiałam jedno masełko TBS i lubiłam :)
OdpowiedzUsuńŻałuję, że nie udało mi się go kupić, bo duużo dobrego o nim czytałam właśnie :))
OdpowiedzUsuńOd dłuższego czasu mam ochotę na jakieś masełko TBS, ale cena na razie skutecznie mnie odstrasza.
OdpowiedzUsuńMasełka TBS pięknie pachną, tego słodkiego jabłuszka jeszcze nie miałam.
OdpowiedzUsuńJedynie obwąchiwałam i z tego co pamiętam najbardziej mi się ten zapach podobał z zimowej edycji :]
OdpowiedzUsuńMiałam jedno masełko z The Body Shop jagodowe i było naprawdę dobre.
OdpowiedzUsuńPewnie też pięknie pachniało :)
Usuń