Wiecie co? Zanim zaczęłam prowadzić bloga byłam jak moja mama - kosmetyczny leń. Tzn. nie chciało mi się używać regularnie peelingów, balsamów, kremów itp. itd. A teraz nie wyobrażam sobie, żeby ich nie stosować dlatego zużywanie takich produktów idzie mi coraz lepiej :) Pod tym względem tylko używanie maseczek się nie zmieniło :)
Tym razem testowałam peeling cukrowy do ciała marki Green Pharmacy. Wybrałam wersję Róża Piżmowa i Zielona Herbata, ponieważ ich różany balsam do ciała spodobał się nie tylko mi ale i mojej mamie. Za 300 ml zapłacimy w cenie regularnej ok. 17 zł (cena z ich sklepu internetowego).
Peeling ma bardzo wygodne w użytkowaniu opakowanie. Niski ale szeroki, zakręcany słoiczek umożliwia wydobycie produktu do samego końca. Zabezpieczony był oczywiście sreberkiem.
Od producenta:
Zapach peelingu przypomina ten z wspomnianego wcześniej balsamu. W jednym jest dodatek zielonej herbaty a w drugim imbiru, jednak dominującą nutą jest w obu róża. Peeling ma mniej ostry zapach (brak imbiru) ale oba mi się podobają, mojej mamie zresztą też. Zapach jest bardzo dobrze wyczuwalny i zostaje na ciele, o ile go nie zmyjemy żelem. W duecie z balsamem sprawiają, że długo wyczuwa;ny jest różany aromat.
Konsystencja jest dość zbita i gęsta. Nie ma jednak problemu z nabraniem go na palce i rozpoczęciem masażu na skórze, nie ląduje od razu w wannie. Drobinek cukru jest sporo i zdążę wykonać nimi masaż zanim się rozpuszczą więc nie jest aż takim kiepskim zdzierakiem. Nie podrażnia i nie powoduje zaczerwienień, nie szczypie w ranki jak peelingi solne.
Po zastosowaniu tego produktu skóra jest gładka i miła w dotyku, aż chce się dotykać :) Niestety w składzie mamy parafinę więc nie każdemu przypadnie do gustu. Jednak porównując go z innymi peelingami z parafiną w składzie to ten nie zostawia aż tak bardzo nieprzyjemnej warstewki. Owszem czuć ją na skórze ale nie jest aż tak tłusta i oblepiająca więc nie czułabym większego dyskomfortu nawet gdybym nie zastosowała po nim żelu. Gdybym używała go sama okazałby się pewnie wydajny ale mama mi go regularnie podkradała więc już się kończy.
Podsumowanie: Peeling z Green Pharmacy mimo parafiny w składzie jest całkiem fajny. Nieźle radzi sobie z martwym naskórkiem a zostająca na skórze warstwa nie jest bardzo denerwująca. Do tego ma bardzo ładny różany zapach, który jest niewątpliwie największym jego atutem. Coś dla fanek tego aromatu. Pewnie jeszcze się u mnie w domu pojawi chociażby dla mojej mamy, jeśli już ona sięga po jakiś kosmetyk to musi coś w nim być :)
Miałyście go albo inną wersję zapachową? Jak się Wam spodobały?
Ja mam teraz peeling cukrowy z Organique z zielonej herbaty, ale coś mi w nim nie pasuje..
OdpowiedzUsuńZ tej firmy nie miałam żadnego peelingu ale mam zamiar wypróbować :)
OdpowiedzUsuńNiestety nie przepadam za różanym zapachem... ale peeling fajnie wygląda :)
OdpowiedzUsuńMnie po pewnym czasie drażnił zapach więc go oddałam ;/
OdpowiedzUsuńNie miałam jeszcze tego peelingu :) ale wygląda i brzmi zachęcająco :)
OdpowiedzUsuńMam inną wersję zapachową , bardzo go lubię :)
OdpowiedzUsuńNo właśnie nie kupuję ich ze względu na parafinę z przodu w składzie, ale za to lubię ich płyny micelarne :;)
OdpowiedzUsuńMiałam go, był świetny
OdpowiedzUsuńMiałam coś z tej firmy, jednak nie byłam zadowolona.:)
OdpowiedzUsuńfakt parafiny nie lubie ale różna pizmowa brzmi bardzo kuszaco")
OdpowiedzUsuńWygląda pięknie... Markę GP lubię, bo mają fajne ziołowe kosmetyki i niewiele kosztują :) Ostatnio używałam ich olejków, są świetne, ale buteleczki posiadają zbyt duże otwory.
OdpowiedzUsuńmiałam kiedyś inną wersje zapachową i byłam zadowolona :)
OdpowiedzUsuńJa też kiedyś byłam kosmetycznym leniem :D Na szczęście już od dawna jestem systematyczna w dbaniu o siebie ;)
OdpowiedzUsuńPeeling miałam i miło wspominam :) Zapach boski, dla każdej fanki różanych aromatów :)
Nie przepadam za tą firmą ale pilingi są jak najbardziej w porządku :-)
OdpowiedzUsuńNie przepadam za tą firmą ale pilingi są jak najbardziej w porządku :-)
OdpowiedzUsuńNie kusi mnir niestety ze względu na różany zapach oraz parafinę.. :-(
OdpowiedzUsuńNie przepadam za takimi ulepkami - dużo lepiej srawdzają się u mnie peelingi solne :) Teraz skusiłam się na Isanę rabarbarową, ale to raczej zawodnik wagi lekkiej. Na takie upały w sam raz, ale ostrej gąbki się z łazienki nie pozbywam!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, A
Nie miałam jeszcze peelingu z tej marki.
OdpowiedzUsuńMiałam kiedyś peeling z tej firmy, był całkiem przyzwoity :)
OdpowiedzUsuńTego jeszcze nie miałam ;)
OdpowiedzUsuńRóżany aromat ostatnio bardzo polubiłam ( gusta chyba mi się zmieniają :D ) więc z miłą chęcią sięgnęłabym po ten peeling :-)
OdpowiedzUsuńJa wciąż mam problemy z regularnym peelingowaniem się :P
OdpowiedzUsuńMiałam go i o dziwo go polubiłam mimo parafiny, choć teraz nie kupuję peelingów z nią w składzie :)
OdpowiedzUsuńA u mnie na odwrót - właśnie z powodu używania hektolitrów kosmetyków postanowiłam założyć bloga :)
OdpowiedzUsuńMiałąm inną wersję tego peelingu i jak na peeling z parafiną faktycznie był całkiem ok