Pomadki i balsamy ochronne do ust to niezbędnik pewnie każdej z Nas, szczególnie zimą. Kiedyś nie miałam wielkich problemów z suchymi i pękającymi ustami ale od ok. roku nie mogę zapominać o takich produktach i stosuję je kilkanaście razy dziennie. Nie wiem skąd taka zmiana w ich stanie. Ważne, że potrzebuję armii wsparcia i jednym z moich żołnierzy jest właśnie balsam do ust Tisane. Czytałam, że wersja w słoiczku jest lepsza więc w taką się zaopatrzyłam. W aptece zapłaciłam za niego ok. 10 zł.
Mały słoiczek mieszczący 4,7g produkty zapakowany był w kartonik. Po jego otworzeniu trochę się zdziwiłam na widok tego maleństwa bo myślałam, że będzie większy jednak. Plus taki, że po oderwaniu sreberka zabezpieczającego okazało się, że był wypełniony po sam brzeg. Ze względu na wymiary, po jakiś czasie ciężko jest posmarować usta bezpośrednio z opakowania. Osoby mające dłuższe paznokcie mogą mieć problem z zostawaniem balsamu pod paznokciami dlatego ja wygrzebuję go wierzchem paznokcie aby tego uniknąć. Z tego względu też używam go tylko w domu.
Od producenta:
Balsam zapachem przypomina mi jakieś cukierki, jest delikatnie słodki. Bardziej czuć go w słoiczku, na ustach jest prawie niewyczuwalny. Smaku brak więc jeśli liczylibyście na słodkie zlizywanie go z ust to niestety.
Konsystencja jest dość zbita w opakowaniu jednak pod wpływem ciepła naszych palców lub ust ładnie się topi i nie ma problemów z jego rozsmarowaniem. Zostawia na ustach troszeczkę tłustą warstewkę ale nie klejącą. Gdy nałożymy go grubszą warstwą to zaczyna nieestetycznie wyglądać głównie na styku ust i trzeba zetrzeć zebrany nadmiar.
Co do działania to wiem, że nie miał łatwo bo mam bardzo wymagające usta. Zdarza mi się mieć nawet ogniście czerwone, palące ranki. Przy mocno przesuszonych, szorstkich i popękanych ustach na początku sobie w ogóle nie radził. Kilka minut po nałożeniu miałam wrażenie jakbym nie posmarowała ust niczym. Byłam zawiedziona ale uparcie testowałam dalej wspomagając się maścią z witaminą A. Gdy stan ust się poprawił trochę odstawiłam maść i na szczęści zaczął radził sobie trochę lepiej. Dłużej czułam go na ustach przynoszącego ulgę, nie musiałam co 5 minut ponawiać aplikacji.
Wg mnie jednak bardziej zmiękcza i natłuszcza usta niż je nawilża. Chyba moje usta są ciężkie do nawilżenia i ciągle im mało. Albo nie lubią się z olejkiem rycynowym bo np. pomadka Alterry rumiankowa u mnie się kompletnie nie sprawdza. Przy regularnym używaniu jednak można zauważyć różnice w stanie ust, rzadziej robi mi się na nich masakra :) Co do ochrony przed mrozem i wiatrem to ciężko mi się wypowiedzieć bo używam go głównie w domu. Jest dość wydajny ponieważ na jedna aplikację wystarczy mała ilość.
Podsumowując: Jeśli macie mocno problematyczne usta to Tisane może sobie z nimi nie poradzić. Lepiej się sprawdza w celu zapobiegania niż leczenia popękanych ust. Jeśli jednak Wasze usta nie są tak wymagające jak moje to ten balsam może się okazać całkiem fajnym produktem. Dla mnie jest to produkt przyzwoity ale nie zachwycający.
A jak się u Was spisuje balsam Tisane? Jesteście z niego zadowolona? Jakie nawilżacze ust są Waszymi ulubieńcami?
Zapraszam oczywiście również na trwające rozdanie <w tym poście>
Ja nakładałam pedzelkiem i po kłopocie;) musze przyznać, ze dość długo musiałam czekać na efekty
OdpowiedzUsuńNo efekty nie są widoczne już po pierwszym użyciu, trzeba być cierpliwym i regularnym w jego używaniu.
UsuńNie nam tego balsamu do ust :) Ja stosuję min. pomadkę do ust z baby lips :)
OdpowiedzUsuńCzytałam, że Baby Lips to raczej nie nawilżają.
UsuńKiedyś słyszałam wiele dobrego o nim, ale skoro nei nawilża... to go nei chcę..
OdpowiedzUsuńMoich ust nie bardzo, może z Twoimi by sobie lepiej poradził bo dużo osób go chwali.
UsuńNie miałam go jeszcze a tyle dobrych juz recenzji o nim przeczytałam musze go kiedys w końcu wypróbować
OdpowiedzUsuńMiałam Tisane w pomadce, ale działanie raczej średnie....chociaż lubię ten specyficzny zapach, kojarzący mi się z pomadkami aptecznymi ;)
OdpowiedzUsuńZapach mi też się podoba :)
UsuńMiałam go i byłam zadowolona, teraz mam ochotę na podobny produkt od Blistex :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam jego zapach i działanie :)
OdpowiedzUsuńKiedyś po niego sięgnę ;)
OdpowiedzUsuńFajny produkt na razie muszę wykończyć swoje zapasy <3
OdpowiedzUsuńJa wolę balsamy w sztyfcie nie lubię grzebać palcami w słoiczku :)
OdpowiedzUsuńMi w domu to nie przeszkadza.
Usuńmoje usta też są wymagające, więc ten balsam odpada...stosujesz coś mocniejszego, co możesz polecić?
OdpowiedzUsuńMocniejsza jest dla mnie maść z witaminą A, co chwilę się nią smaruję w sytuacjach kryzysowych :)
UsuńUżywałam go kiedyś i bardzo lubiłam :) Teraz chciałabym wypróbować wersję Tisane w sztyfcie :)
OdpowiedzUsuńCzytałam, że ta w sztyfcie jest jednak gorsza od słoiczka.
UsuńSłyszałam już coś o nim, ale sama jeszcze go nigdy nie miałam. ;)
OdpowiedzUsuńMoje love - usteczkowelove ;)
OdpowiedzUsuńslyszalam,ze sa dobre, ale ja juz mam ulubienca do ust :)
OdpowiedzUsuńjeszcze nigdy nie miałam Tisane, ale też na razie nie planuje bo mam całkiem pokaxną kolekcje smarowideł takich : p
OdpowiedzUsuńTeż mam :)
UsuńMój ulubieniec... chociaż od bardzo dawna go nie używałam, ale wrócę do niego jak tylko moje masełka (aktualnie używam 4 naraz) się pokończą...
OdpowiedzUsuńChyba masz rację, że on bardziej usta zmiękcza, niż nawilża. Mimo to bardzo go lubię, ale tylko w słoiczku - wersja w sztyfcie jest dużo gorsza. I musze jeszcze dodać, że moim absolutnym ulubieńcem ever w pielęgnacji ust jest Carmex, ale ostatnio też chętenie sięgam po błyszczyk Clarins, właśnie ze względu na nawilżenie, a nie kolor ;)
OdpowiedzUsuńCarmex w tubce mnie też nie zachwycił, wersji w słoiczku nie miałam jeszcze. A Clarins jeszcze mnie ceną odstrasza ale może kiedyś :)
UsuńMiałam i bardzo lubiłam :) Nawet mój tata używa :D
OdpowiedzUsuńNie miał. Też słoiczków używam tylko w domu :) Póki co moją ulubioną pomadką jest lipSPA z Oriflame.
OdpowiedzUsuńZ Oriflame nie miałam żadnego nawilżacza ust.
UsuńMimo,że ja nie mam większych problemów z ustami to też tisane jakoś mnie nie urzekło
OdpowiedzUsuńna początku byłam z niego niezadowolona, potem go pokochałam, choć idealny nie jest do końca
OdpowiedzUsuńNie znam tego produktu, mam momentami bardzo suche usta i obecnie pielęgnuję je zwykłą wazeliną, która sprawdza się świetnie :)
OdpowiedzUsuńMiałam wazelinę poziomkową z Flos-Lek i nie daje sobie rady z moimi ustami obecnie. Może zwykła jest lepsza.
UsuńTyle już o nim słyszałam pochwał, ale sama nie miałam nigdy. Tutaj przeczytałam rzetelna recenzje :)
OdpowiedzUsuńDla mnie pewnie byłby wystarczający. U mnie numerem jeden jest pomadka z Neutrogeny. Nie lubię klejącej warstwy na ustach, i ta pomadka właśnie takiej nie zostawia. Do tego naprawdę dobrze nawilża (przynajmniej moje) usta.
OdpowiedzUsuńCiekawe czy z moimi by sobie poradziła.
UsuńTisane to chyba jakiś hit, ale ja go niestety nie znam :P
OdpowiedzUsuńPrzykro mi, że u Ciebie się nie sprawdził. Dla mnie jest to dobra, tańsza alternatywa dla Reve de Miel od Nuxe i praktycznie zawsze go mam w swojej kosmetyczce. Co prawda nakładam go dosyć hojnie, ale już po kilku aplikacjach odczuwam niesamowitą poprawę.
OdpowiedzUsuńA nie zbiera Ci się wtedy nadmiar? Bo mnie denerwuje jak już nawet wyczuwam te "zrolowane" warstewki :-/
UsuńMoje usta na szczęście nie są zbyt problematyczne, więc możliwe że byłabym zadowolona z tego balsamiku. Nie znoszę jednak jak kosmetyki tego typu (lub wszelkie inne) wchodzą mi pod paznokcie, dlatego kupując pomadkę czy balsam ochronny staram się wybierać sztyfty, a teraz mam na oku jajeczko EOS. :)
OdpowiedzUsuńEOS mam w zapasach :)
UsuńNa moje usta był wystarczajacy, z przyjemnością zużyłam cały słoiczek i kiedyś na pewni znów do niego wrócę :)
OdpowiedzUsuńU mnie sobie radzi :) Nie mam bardzo suchych ust i spełnia swoją rolę :D
OdpowiedzUsuńTisane to mój ulubieniec :) Pięknie pachnie i działa jak trzeba :) Gdy czuję, że usta są nieco suche smaruję na noc i na drugi dzień są już ładnie nawilzone :)
OdpowiedzUsuńMyślę , że u mnie by się sprawdził. Nie mam zbyt wymagających czy suchych ust :)
OdpowiedzUsuńTo zazdroszczę :)
UsuńU mnie działanie było w porządku, ale smak (według mnie jest) i zapach były dla mnie nie do przejścia... Nawet używany na noc mnie obrzydzał, więc znalazłam innego ulubieńca w postaci balsamu Nuxe :) Używam go tylko w domu, ale i tak jego działanie jest dla mnie na tyle długotrwałe, że uzupełniany inną ochronną pomadką poza domem, daje moim ustom idealną dawkę nawilżenia i pielęgnacji.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, A
Jak wrócę do mieszkania chyba zacznę się oblizywać żeby sprawdzić ten smak :) A nad Nuxe się zastanawiam :)
UsuńJa go mam ale cały czas leży w opakowaniu w szufladzie :) Musze wreszcie po niego sięgnąć, a myślę, że u mnie sprawdzi się bardzo dobrze, bo nie mam bardzo problematycznych ust :) Szczególnie jak sima jest taka łagodna jak teraz :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za info o rozdaniu !! Same cudowności tam widzę i rzeczywiście coś z mojej wishlisty może uda się dzięki niemu skreślić :*
Buziaki ! Lecę się zgłosić !
Nie ma za co i powodzenia życzę :)
UsuńDrugi klasyk po Nivea :)
OdpowiedzUsuńMiałam kiedyś Tisane w sztyfcie i bardzo lubiłam, niestety teraz mam zapas balsamów, więc nie mam pojęcia kiedy znowu do niej wrócę ;)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię Tisane i zawsze wybieram wersję w słoiczku. U mnie spisuje się bardzo dobrze. Pamiętam, że przy pierwszym opakowaniu, gdy zaczęłam go używać kilka lat temu też nie bardzo rozumiałam te zachwyty. Był w porządku, ale bez jakichś niesamowitych efektów. Potem jednak latem dopadło mnie wielkie przesuszenie ust, a nawet były popękane. Posmarowałam je tym, co było pod ręką czyli Tisane i po jednym dniu usta były jak nowe. Od tego czasu zawsze go mam w kosmetyczce i pomaga mi w domowej pielęgnacji, natomiast na zewnątrz stawiam na pomadki ochronne innych marek ;)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że u mnie tak szybko nie działa :)
UsuńNie przepadam za słoiczkami, więc pewnie prędzej go dostanę, niż sama kupię, ale przyznaję, że coraz częściej o nim myślę ;)
OdpowiedzUsuńZnam i lubię Tisane ;) Aktualnie moim hitem ( w sumie niezmiennie :) ) jest masełko Nivea ;)
OdpowiedzUsuńJuż od wielu lat go nie używam, bo usta się od niego uzależniają (nie tylko moje). Mi z kolei pomagał na wszelkie ranki itp. i doskonale nawilżał usta. Ale po kilku opakowaniach moje usta nie reagowały na nic innego niż Tisane. Wystarczyło, że Tisane zaczął znikać z ust i już zaczynały mnie piec i "puchnąć". Okropne uczucie. Dlatego musiała je wziąć na odwyk, a potem stosowałam pomadki Bebe. Są doskonałymi nawilżaczami i równie słodko pachną. Teraz zamieniłam je na białego, wyciskanego Blistexa i jestem zachwycona! :) Geniusz w czystej postaci - nawilża, odżywia, zmiękcza i leczy.
OdpowiedzUsuń