Jak tylko zobaczyłam, że w limitowanej edycji walentynkowej Yankee Candle pojawią się owocowe zapachy to wiedziałam, że muszę je mieć. Red Raspberry i Pink Grapefruit przywędrowały do mnie jeszcze w dość zimnym okresie więc musiały poczekać na swoją kolej bo katowałam jeszcze zimowe zapachy. Premiera już była więc czas napisać o nich kilka słów. Dostaniecie je oczywiście na stronie goodies.pl w cenie 7 zł.
Red Raspberry
Wosk z owocowej linii zapachowej Yankee Candle z serii Classic. Wyczuwalne aromaty: dojrzałe maliny. (opis ze strony goodies.pl)
Jako fanka wszelkich owoców prosty opis zapachu "dojrzałe maliny" bez żadnych dodatków zachęcił mnie do odpalenia go jako pierwszego. Nawet już myślałam o zakupie świecy, no bo jak zapach malin może mi się nie spodobać. Niestety po odpaleniu mój zachwyt trochę osłabł. Okazało się bowiem, że dla mojego nosa wosk ten pachnie bardziej jak syrop malinowy lub dżem a nie świeże maliny. Nie powiem, że jest brzydki ale nie tego się spodziewałam. Jest zdecydowanie słodki ale na szczęście nie mdlący.
Intensywność mnie trochę rozczarowała bo widoczny na zdjęciach kawałek nie zapewnił mi zapachu na długo nawet w moim małym pokoju. Musiałam dorzucić drugie tyle, żeby czuć go nie tylko stojąc obok kominka. Zdziwiłam się bo czytając recenzje spodziewałam się dobrej mocy dlatego ostrożnie go dozowałam do kominka.
Pink Grapefruit
Wosk z owocowej linii zapachowej Yankee Candle z serii Classic. Wyczuwalne aromaty: różowy grejpfrut. (opis ze strony goodies.pl)
Pink Grapefruit okazał się za to bardzo dobrym odzwierciedleniem zapachu różowego grejpfruta. Jest orzeźwiający, kwaśno-gorzki i soczyście owocowy. Nie czuję żadnego rozczarowania. Pachnie tak, jakbym piła świeżo wyciśnięty sok lub zatopiła zęby w grejpfrucie. Nie polecałabym więc go osobom, które nie przepadają za tym aromatem.
Jest bardziej intensywny wg mnie od Red Raspberry. Wystarczył widoczny kawałek do zapewnienia zapachu w całym pokoju i do końca wypalenia tealighta nie musiałam nic dokładać. Jego świeżość i orzeźwienie będzie idealna na ciepłe, słoneczne dni. Chyba najlepszy cytrusowy zaach YC jaki do tej pory paliłam.
Podsumowując: Podczas składania zamówienia liczyłam na malinowy zachwyt. Niestety nie do końca wyszło tak jak zakładałam. Malinki są ładne, słodkie ale nie zachwyciły mnie. Pozytywnie zaskoczył mnie za to grejpfrut i chętnie jeszcze go w moim kominku będę gościć.
Miałyście któryś z tych zapachów? Który bardziej trafia w Wasze gusta?
Grejpfrut zdecydowanie bardziej trafia w mój gust :) Lubię świeże, cytrusowe zapachy :)
OdpowiedzUsuńGrejpfrut uwielbiam. Malinę wąchałam w sklepie ale mnie nie zachwyciły,
OdpowiedzUsuńmam oba i uwielbiam
OdpowiedzUsuńLubię zapach świeżych malin, więc też byłabym trochę rozczarowana.
OdpowiedzUsuńMam oba te zapachy i bardzo podobne do Twoich odczucia. Red Rapsberry odpalałam dopiero raz ale wydał mi się zbyt delikatny, mało wyrazisty. Pink Grapefruit cudowny. :)
OdpowiedzUsuńZdziwiłaś mnie tą malinką... U mnie pachnie nią nawet następnego dnia :) Oba zapachy bardzo mi przypadły do gustu :)
OdpowiedzUsuńNiestety nie miałam żadnego z powyższych zapachów.
OdpowiedzUsuńBardzo lubię ich woski. Obecnie mam jakiś bardzo słodko pachnący, chyba truskawka z bitą śmietaną. Jednak do kominka nadaje się idealnie i już mały odłamek wystarczy, aby pięknie zapachniał w całym pokoju. Na wiosnę z chęcią spróbuję tego grejpfruta ;) W wolnej chwili zapraszam do mnie. Pozdrawiam cieplutko. Miłej niedzieli :)
OdpowiedzUsuńMam grapefruitowy, ale jeszcze nie odpalałam, może dzisiaj będzie miał premierę ;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam ten zapach malin ♥
OdpowiedzUsuńMam Pink Grapefruit i uwielbiam! :)
OdpowiedzUsuńja chyba się skuszę na świecę grejpfruta :p
OdpowiedzUsuńnigdy nie miałam tych wosków, pewnie bym się zdecudowała ale na inny zapch niż te przedstawione tu
OdpowiedzUsuńNie miałam go, ale chyba bym go polubiła :)
OdpowiedzUsuńchce je :)
OdpowiedzUsuńA ja malinki pokochałam i czekam na jakąś promocję, żeby nabyć słoik :-)
OdpowiedzUsuńMaliny by mnie raczej nie skusiły, ale grapefruit jak najbardziej. Latem rzadko palę woski, bo kiedy już jestem w domu, siedzę przed domem :)
OdpowiedzUsuńJa chyba bym się właśnie nastawiła na taki dżem malinowy i mnie by to odpowiadało :))
OdpowiedzUsuń