Yankee Candle - Snow In Love oraz Sparkling Snow (woski)

 Witajcie kochani w kolejnym pachnącym poście :) Dzisiaj woski Yankee Candle będą "śnieżne" mimo, że u mnie za oknem śniegu już nie widać. Jednak znając życie to zima jeszcze nas zaskoczy atakując "niespodziewanie". 


 Pierwszym zapachem jest "Snow In Love", który możecie bez problemu kupić w sklepie goodies.pl za 7 zł. Z tego co wiem to pojawia się tylko w okresie zimowym w sprzedaży więc warto teraz się na niego skusić i wypróbować.


 "Wosk z okolicznościowej linii zapachowej Yankee Candle z serii Classic. Wyczuwalne aromaty: drzewa iglaste, paczula.
 Zima lubi dzieci najbardziej na świecie, a Yankee Candle potrafi wszystkich, nawet największych zmarzluchów przekonać do tego, że nawet największy śnieg i mróz można pokochać. Wszystko za sprawą Snow In Love – zjawiskowej, zamkniętej w jasnym wosku mieszanki, która pachnie jak poranny, grudniowy spacer, albo jak szalona przejażdżka na sankach. A to przez obecność nut nawiązujących do zapachu leśnych, przykrytych śnieżną kołdrą drzew połączonych ze świeżym aromatem mroźnego powietrza. Tak przygotowana kompozycja pobudza, napawa energią i sprawia, że nawet największy śnieg i mróz zaczynamy postrzegać w innym, zdecydowanie bardziej pozytywnym świetle." (opis ze strony goodies.pl)


 Po opisie nie sądziłam, że jakoś bardzo przypadnie mi ten wosk do gustu. Kupiłam go raczej z ciekawości ponieważ był zapachem miesiąca w grudniu a i tak składałam zamówienie. Ale skoro już się u mnie znalazł i ma taki ładny obrazek to trzeba było go sfotografować i wypróbować :) I co się okazało? Że wcale nie pachnie jak leśny odświeżacz powietrza. Ku mojemu zdziwieniu zapach jest bardziej perfumeryjny i mi się spodobał. Zakładam, że to ta paczula jest bardziej wyczuwalna bo iglaków to ja nie czuję (ewentualnie baaaardzo daleko w tyle) :)


 "Snow In Love" jest intensywny, szybko wypełnia pomieszczenie swoim aromatem i utrzymuje się nawet po wypaleniu podgrzewacza. Dla mojego nosa nie jest ani duszący, ani męczący. Taki niby ciepły i otulający ale jednak świeży. Ciężki do zdefiniowania albo ja jestem beztalenciem do opisywania zapachów :)


 Drugi zapach jest niedostępny w Polsce w regularnej sprzedaży. Można go za to czasami spotkać na allegro (nawet teraz widzę go w sprzedaży) lub dołączyć do wspólnych zamówień z USA. Mowa o "Sparkling Snow".


 "The crisp, naturally fresh scent of gleaming, snow-covered pines with hints of patchouli and fruit." (opis ze strony yankeecandle.com)


 Jakby tak porównać opisy zapachów to w jednym i drugim powinno się czuć drzewa iglaste oraz paczulę. Więc powinny być teoretycznie trochę podobne do siebie. Moim zdaniem tak nie jest. W tym wosku już wyczuwam jakiegoś iglaka więc pewnie to ta obiecana sosna. Na moje szczęście nie jest to typowo leśny zapach, różni się od odświeżaczy łazienkowych. Nie wyczuwam tutaj zbytnio tej perfumeryjnej nuty co w poprzedniku więc raczej paczula tutaj jest w tle ale wystarczy aby przełamać aromat sosny. Owoców za to w ogóle nie czuję.


 "Sparkling Snow" pod względem intensywności jest delikatniejszy od "Snow In Love" i nawet dobrze. W takim wydaniu mi odpowiada ale jakby był mocniejszy to raczej bym go nie polubiła. Tutaj nie mam problemów z określeniem kategorii: świeża, zero ciepła i otulania.


 Podsumowanie: Nazwy i obrazki oby wosków zachęcają do kupna i wypróbowania. Jednak gdybym miała wybrać ten, który bardziej mi się podoba to na pewno byłoby to "Snow In Love". Mimo podobnych opisów są to dwa różne zapachy. W zależności od tego czego przewagę chcecie poczuć oraz z jaką intensywnością to wybierzcie odpowiednią opcję :)

 Paliłyście już któryś z nich? Jeśli tak to jakie wrażenia? Który bardziej trafiłby w Wasze gusta?

Przypominam też o trwającym rozdaniu <klik>.

http://blondechemist.blogspot.com/2014/12/wesoych-swiat-rozdanie-swiateczne.html

33 komentarze:

  1. Odpowiedzi
    1. Dla mnie większość YC ładnie pachnie, nie trafiłam jeszcze na brzydki zapach :)

      Usuń
  2. snow in love ciągle u mnie czeka nie ruszony.

    OdpowiedzUsuń
  3. Snow in love kupiłam przyjaciółce :) Sama na razie mam ogromny zapas :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moje zapasy również są ogromne, a ciągle ich przybywa :)

      Usuń
  4. Ja chyba wypróbowałabym ten drugi :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie wąchałam jeszcze żadnego z nich.

    OdpowiedzUsuń
  6. Sparkling Snow byłby bardziej odpowiedni dla mnie (sądząc z opisu) :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli lubisz świeższe i delikatniejsze to pewnie tak :)

      Usuń
  7. Snow in love bardzo lubię ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Miałam tylko snow in love, ale zbytnio go nie czułam ;p

    OdpowiedzUsuń
  9. Jeszcze nie miałam tych dwóch..;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Snow in love wąchałam w jednym butiku i przypadł mi do gustu, może skuszę się na sampler ;)
    Właśnie zaczęłam nowego bloga, zapraszam :)
    Mój blog

    OdpowiedzUsuń
  11. Oczywiście skusiłam się na Snow In Love, dla mnie ma przyjemny zapach :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Zapach moim zdaniem jeden z lepszych :) gdyby jeszcze cena byla nizsza hehe :)
    dodaje do obserwowanych i zapraszam do mnie, bo dopiero zaczynam :)
    http://notonlycosmetics.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  13. Miałam ten drugi zapach i jakoś mnie nie uwiódł, choć moim zdaniem był przyjemy. Za to Snow in love zupełnie nie w moim stylu.

    OdpowiedzUsuń
  14. Wolałabym, żeby zima już nas nie zaskoczyła ;) Po opisie tych dwóch zapachów bardziej dla mnie kuszący wydaje się "Snow in love" :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Snow in love kompletne nie przypadł mi do gustu i poleciał na wymianę. Ja jestem z tych kwiatowych i owocowych lubisów :)

    Pozdrawiam i zapraszam do mnie.
    http://www.hushaaabye.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  16. W grudniu zastanawiałam się nad Snow in love, ale jakoś przy pierwszym spotkaniu nie do końca mnie przekonał, choć w sumie mogłam go kupić na wypróbowanie :)

    OdpowiedzUsuń
  17. nie miałam tych zapachów-pięknie wyglądają :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Snow in love dostałam na święta, czeka na odpalenie i wtedy ocenię ;)

    OdpowiedzUsuń
  19. Snow in love absolutnie uwielbiam, to chyba mój ulubiony zapach YC :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Mam Snow in love i bardzo lubię ten zapach.

    OdpowiedzUsuń
  21. Kurcze, muszę je kiedyś zamówić :) wszyscy tak zachwalają :D

    OdpowiedzUsuń
  22. Snow in Love dodaję do listy wosków do wypróbowania :) Niebawem uzupełniam zapasy, więc powącham sobie w sklepie.

    OdpowiedzUsuń
  23. uwielbiam YC ! tych zapachów jeszcze nie miałam, ale muszę wypróbować ;-)

    OdpowiedzUsuń
  24. Lubię ciepłe, otulające zapachy, więc chętnie bym się skusiła na snow in love :)

    OdpowiedzUsuń
  25. Zastanawiałam się nad Snow in Love, ale ostatecznie postawiłam na aromat pomarańczy ;) Mam jeszcze sporo do nadrobienia w kwestii tych wosków, ale mam nadzieję że powolutku uda mi się wypróbować wszystkie te zapachy, które mnie interesują ;)

    OdpowiedzUsuń
  26. Wąchałam Snow in Love, lecz na sucho nie podbił mojego serducha. ;D

    OdpowiedzUsuń
  27. Tych zapachów niestety nie miałam. :)

    OdpowiedzUsuń