Yankee Candle - Passion Fruit Martini (wosk)

 Zeszłoroczna kolekcja Yankee Candle Warm Summer Nights była bardzo udana wg mojego nosa :) Pisałam już kiedyś o dwóch zapachach z niej <klik>, dziś przyszła kolej na kolejny czyli Passion Fruit Martini. Woski Yankee Candle dostaniecie oczywiście w sklepie Goodies.pl w cenie 9 zł.


 Wosk z owocowej linii zapachowej Yankee Candle z serii Classic o cudownym zapachowym połączeniu marakui, mango i pomarańczy. Usiądź wygodnie i zrelaksuj się popijając soczysty tropikalno-owocowy koktajl. (opis ze strony goodies.pl)


 Chyba Was nie zaskoczę jak pachnie ta tarta :) To soczyste i orzeźwiające połączenie owoców: najbardziej wyczuwam mango i brzoskwinię, dalej pojawia się marakuja (choć nigdy nie jadłam świeżego tego owocu więc znam tylko zapach z jogurtów i kosmetyków). Trochę bardziej w tle czai się pomarańcza dzięki której nie jest to przesłodzona mieszanka.


 Zapach zaliczyłabym do tych bardziej intensywnych, czuć go również w sąsiednich pomieszczeniach. Dla mnie nie jest męczący nawet w gorące, letnie dni. Wręcz przeciwnie, czuję się prawie jak na wakacjach z tropikalnym drinkiem w dłoni :)


 Podsumowanie: Jako fanka owocowych zapachów uwielbiam Passion Fruit Martini. Zdecydowanie będę miała go w  dużej świecy, kwestia czasu :) Idealny zarówno w ciepłe, letnie dni jak i dla przywołania letnich wspomnień w chłodne miesiące.

 Znacie ten zapach? Lubicie owocowe woski czy stawiacie na inne kategorie?

Estee Lauder - Zaawansowany Nocny Balsam Mikro Oczyszczający

 Nie wiem jak Wy ale ja bardzo lubię testować różne formy produktów, szczególnie te mniej powszechne. Do demakijażu zazwyczaj używam płynu micelarnego i dwufazowego oraz płatków kosmetycznych. Tym razem postanowiłam wypróbować coś nowego. Wybór padł na produkt marki Estee Lauder - Advanced Night Micro Cleansing Balm czyli Zaawansowany Nocny Balsam Mikro Oczyszczający. Jego normalna cena trochę przeraża bo to aż 175 zł ale można go dostać taniej w drogeriach internetowych. Mój egzemplarz akurat pochodzi z Perfumeria.pl gdzie obecnie jest niedostępny ale może jeszcze się pojawi <tutaj>.


 Opakowanie to matowy słoiczek ze złotą nakrętką z logo producenta o pojemności 70 ml. Wygląda bardzo ładnie i elegancko. Jest niski ale szeroki przez co łatwo nabiera się z niego produkt. Pod zakrętką było również dodatkowe, plastikowe wieczko a sam produkt zapakowany w błękitny kartonik.


 Od producenta:
Siła nocnej odbudowy zaczyna się od czystej skóry. Autorytet w zakresie nocnej pielęgnacji skóry, Estée Lauder, rozumie znaczenie oczyszczenia skóry z toksyn, makijażu i zanieczyszczeń zebranych w ciągu dnia w celu jej „zresetowania" i przygotowania do pielęgnacji nocnej. W oparciu o dziesiątki lat badań i ekspertyz wykazujących, że noc jest odpowiednią porą na naprawę uszkodzeń skóry powstałych w ciągu dnia, Estée Lauder opracowała innowacyjny balsam oczyszczający Advanced Night Micro Cleansing Balm. Produkt specjalnie opracowany na potrzeby nocnego rytuału oczyszczającego, posiada unikalną, zmysłową fakturę, która pozwala stworzyć idealny fundament dla wieczornych rytuałów.
  • Delikatna formuła z łatwością usuwa długotrwały makijaż, pozostawiając skórę czystą i odświeżoną.
  • Efektywnie usuwa dzienne zanieczyszczenia i szkodliwe substancje zanieczyszczające, które mogą, z biegiem czasu, mieć szkodliwy wpływ na wygląd skóry.
  • Formuła oczyszczająco-wypłukująca jest odpowiednia dla każdego typu cery – w tym dla cery tłustej – i nie blokuje porów. Przy regularnym użyciu, każdy z kosmetyków pomaga oczyszczać zatkane pory, pozytywnie wpływając na wygląd skóry.
  • Zostawia uczucie czystej i odżywionej skóry, która wygląda i czuje się zdrowa.


  Po otworzeniu opakowania można wyczuć delikatny zapach, lekko lawendowy. Nie jest on nachalny ale uprzyjemnia jego używanie. Pachnie tak ponieważ w składzie mamy m.in. lawendę a także: olej z nasion krokosza barwierskiego, ekstrakty z ostropestu plamistego, rdestu japońskiego oraz alg i witaminę E.

Jak widać podczas otwierania od razu wsadziłam w niego paznokieć, a nawet dwa...

 Konsystencja jest stała i zbita w opakowaniu ale pod wpływem ciepła palców i twarzy zaczyna się topić. Dzięki temu łatwo ją nabrać na dłoń i rozprowadzić na skórze. Od razu widać jak pod wpływem masażu tym balsamem rozpuszcza się makijaż, również wodoodporny. Aby całkowicie pozbyć się wodoodpornej maskary i eyelinera trzeba trochę dłużej poczekać ale nie ma z tym większych problemów. Gdy nałożymy produkt na twarz i wykonujemy demakijaż to czuć, że jest lekko tłusty. Po zmyciu go jednak nie ma wyczuwalnej żadnej tłustej, oblepiającej warstwy. Skóra jest oczyszczona, gładka i przyjemna w dotyku.


 Producent poleca go do każdego typu cery i mogę się z tym zgodzić. Na mojej mieszanej w kierunku tłustej sprawdza się bez zarzutu więc na suchych tym bardziej powinien. Nie ma zaczerwienień spowodowanych przez tarcie twarzy wacikami co dla mojej dodatkowo naczynkowej cery jest kolejnym jego atutem. Nie powoduje zapychania ani podrażnień. Jest też łagodny dla oczu, nawet jak coś się do nich dostanie to nie pieką ani nie łzawią. Do wykonania demakijażu wystarczy niewielka ilość produktu przez co jest wydajny.


 Podsumowanie: Pierwszy raz próbowałam taką wersję demakijażu i przyznaję że spodobała mi się taka opcja. Demakijaż był dla mnie zawsze koniecznością, teraz to przyjemność :) Jest delikatniejsza dla skóry ponieważ nie trzemy jej wacikami a przy tym robimy sobie mały masaż. A co najważniejsze jest to równie skuteczna metoda i zajmuje mniej więcej tyle samo czasu. Do tego opakowanie wygląda bardzo elegancko w łazience. Jedyny minus to cena, jest to dość drogi produkt ale przy tej wydajności nawet się opłaca bo starczy mi na pewno na kilka miesięcy.

 Miałyście przyjemność używać kiedyś tego balsamu? Jak Wam się podoba taka forma demakijażu? A może znacie podobne produkty warte uwagi? 

Biolove - Peeling do twarzy do cery suchej Borówka

 Produktów marki Biolove przetestowałam już kilka i każdy spełnił moje oczekiwania. Dlatego z chęcią sięgnęłam po ich peeling do twarzy do cery suchej Borówka. W sumie moja cera należy raczej do mieszanej w kierunku tłustej ale wybierałam pod względem zapachu :) Dostaniecie go w sklepach Kontigo, również tym internetowym, w cenie 23 zł. Często są jednak na promocji więc można je upolować taniej.


 Opakowanie to plastikowa tubka zamykana na "klik" o pojemności 75 ml. Nie ma problemu z jej otwieraniem, nie grozi nam połamanie paznokci. Jest też na tyle miękka, że pod koniec również powinno się bez większego problemu wycisnąć resztkę produktu. Otwór jest odpowiednich rozmiarów, z łatwością można wycisnąć potrzebną ilość.


 Od producenta: 


 Jak zapewne się domyślacie zapach tego produktu jest borówkowy :) Nie jest to może świeży owoc prosto z krzaczka, raczej takie kremowe odwzorowanie przypominające mi jogurt jagodowy. Nie zmienia to faktu, że pachnie bardzo ładnie, apetycznie. Nawet umieszczono grafikę, że nie należy go jeść :)


 Peeling ma kremową konsystencję z mnóstwem maleńkich drobinek korundu, których na pierwszy rzut oka nie widać. Jednak lepiej o nich pamiętać ponieważ potrafią być ostre dlatego należy wykonywać delikatny masaż. Zostawiam go później na twarzy na kilka minut aby zawarte w  nim składniki nawilżające mogły zadziałać, potem jeszcze chwilkę masuję podczas zmywania.


 Po jego zastosowaniu skóra jest wyczuwalnie wygładzona i nawilżona. Przy regularnym stosowaniu nie ma śladu po suchych skórkach. Pory są również oczyszczone. Nie podrażnia skóry o ile nie masuję zbyt mocno twarzy, wtedy jest trochę zaczerwieniona. Nie powoduje też zapychania ani innych efektów ubocznych.


 Ma bardzo prosty i przyjemny skład, poza korundem znajdziemy w nim m.in. olej z awokado, ze słodkich migdałów, słonecznikowy, z dzikiej róży, ekstrakt z borówki oraz glicerynę. Jak widać ma więc co nawilżać skórę. Na produktach Biolove lubię też ich "dzienne zapotrzebowanie dla duszy", w tym wypadku na gładkość, przyjemność i spokój :)

 Podsumowanie: Borówkowy peeling do twarzy marki Biolove to kolejny ich udany kosmetyk. Nie widzę w nim żadnych minusów. Ładnie pachnie, pomaga uporać się z martwym naskórkiem, wygładza i oczyszcza oraz dodatkowo nawilża skórę. Nie podrażnia ani nie zapycha. Na pewno wypróbuję jeszcze pozostałe wersje: Malinę oraz Pokrzywę.

 Miałyście okazję przetestować ten produkt lub inną jego wersję? A może Biolove wcale Was nie kusi?