W czerwcu coś kiepsko szło mi pisanie postów, oby w lipcu było trochę lepiej. Zdecydowanie mam zbyt mało wolnego czasu a na urlop w lato się nie zapowiada :(
Mocny peeling błotny do twarzy z zawartością kwasu glikolowego, mlekowego oraz kwasów owocowych firmy BingoSpa kupiłam na allegro za 16,50zł. I tutaj od razu zaznaczam, że bezpieczniej dopłacić1,50zł i kupić na stronie producenta http://bingosklep.com/. Jest wtedy mniejsza szansa na dostanie produktu z dość krótką datą ważności (jak mi się akurat trafiło). Do wyboru jest jeszcze wersja podstawowa zawierająca tylko kwasy owocowe i 2% mielonych pestek oraz średnia z 3% zawartością drobinek oraz kwasami owocowymi i mlekowym.
Opakowanie to plastikowy, zakręcany słoiczek o pojemności 100g. Nie był zabezpieczony sreberkiem dlatego jak widać na zdjęciach słoiczek był dokładnie oklejony taśmą klejącą żeby nic z niego nie wyciekło. Trochę to nieestetycznie wygląda na zdjęciach ale przy próbie jej zdjęcia odklejała się razem z etykietą. Otwór jest dość szeroki więc nie ma problemu z nabraniem produktu i można go zużyć do końca.
Od producenta:
Konsystencja jest dość gęsta, wypełniona mnóstwem ostrych drobinek z mielonych pestek. Nie spływa nam z dłoni ani z twarzy, łatwo go rozprowadzić. Nie potrzeba go nakładać grubą warstwą aby zadziałał więc jest bardzo wydajny. Ma szaro-zielony kolor a zapach określiłabym jako błotny ale dla mnie nie jest nieprzyjemny, po prostu specyficzny :) Po nałożeniu na twarz nie jest mocno intensywny wiec da się wytrzymać.
Sposób użycia: Peeling nakładam równomiernie na całą twarz i trzymam około 10 minut aby kwasy miały czas zadziałać. Po tym czasie baaardzo delikatnie masuję twarz mokrymi dłońmi i spłukuję resztki. Za pierwszym razem przesadziłam i moje twarz była cała czerwona ale na szczęście nie narobiłam sobie tym krzywdy. Ale od tamtego czasu jestem dużo bardziej delikatna dla swojej twarzy podczas jego stosowania :) Czasami zdarza mi się również najpierw zrobić dosłownie kilkusekundowy masaż, potem potrzymać go na twarzy i znowu krótki masaż podczas spłukiwania.
Musze przyznać, że na razie to chyba najskuteczniejszy peeling jaki stosowałam do tej pory. Po jego użyciu skóra jest oczyszczona, gładka i miłą w dotyku. Suche skórki są zlikwidowane, nawet jak czasami jakaś się uchowa to od razu widać ją odstająca więc można ją łatwo usunąć. Jeśli chodzi o czarnych nieprzyjaciół na nosie to po jego użyciu są wyeliminowani w znacznym stopniu, chociaż wracają (zawsze wracają, nie ważne czym z nimi walczę, tak już niestety mam). Mam wrażenie, że połączenie kwasów i drobinek działa jednak bez masażu efekt na pewno byłby znacznie słabszy.
Jeśli masaż wykonuję naprawdę delikatnie to nie mam podrażnionej skóry, nie uczula mnie oraz nie wysusza. Mam cerę naczynkową więc bałam się na początku pojawienia się nowych "pajączków" ale na szczęście nic takiego nie zauważyłam. Ale ze względu na to stosuję go nie częściej niż raz na tydzień, najczęściej wtedy kiedy już widzę suche skórki. Na pewno przy bardziej regularnym stosowaniu dawałby jeszcze lepsze efekty.
Podsumowując: na prawdę polecam Wam go i sama na pewno wrócę jeszcze do peelingu BingoSpa skoro jest najskuteczniejszy z dotychczas stosowanych. Następnym razem może wypróbuję ten średni, który podobno daje równie dobre rezultaty a ma nieco mniej drobinek. Szczególnie fanki mocnych zdzieraków powinny go polubić. Jeśli będziecie odpowiednio delikatne to nie powinien Wam wyrządzić krzywdy a twarz będzie pozbawiona martwego naskórka :)
Używałyście, któryś peeling BingoSpa? Sprawdziły się u Was? A może macie innych peelingowych ulubieńców?