Kolejny miesiąc dobiega końca, jakoś ten czas mi przecieka przez palce nawet nie wiem kiedy. Ale to oznacza, że pora na wrześniowy projekt denko.
Muszę stwierdzić, że liczba pustych opakowań w tym miesiącu mnie
zaskoczyła pozytywnie :) Jak na mnie to wyszło tego bardzo dużo więc
przechodzimy do rzeczy.
1. Isana - żel pod prysznic Alpen Gluck
Lubię żele pod prysznic z Isany, szczególnie edycje limitowane. Ten ma dość intensywny, słodki zapach, podobno truskawka z kwiatem wiśni. Bardzo mi się spodobał i zprzyjemnością mi sie go używało. Nie wysusza, dość dobrze się pieni i ma rewelacyjną cenę. Za tą wersją nachodziłam się bardzo długo więc jak go wreszcie dorwałam to od razu kupiłam dwa opakowania. Jedno czeka jeszcze w zapasach ale nie jest już dostępny więc niestety NIE KUPIĘ.
2. Original Source - żel pod prysznic Carambola
Kolejny żel z edycji limitowanej. Żele z OS dzielą się na te z kremową konsystencją i galaretowatą. Ten zalicza się niestety do tej drugiej, przez co ciężko się wydobywa go z opakowania. Zapachem przypomina mi wersję limonkową lub cytrynową, nic oryginalnego. Nigdy nie jadłam karamboli więc ciężko mi stwierdzić jak odwzorowali ten zapach. Dla mnie był to orzeźwiający żel, fajny na lato, który mył i nie wysuszał. Ale nie zachwycił mnie niczym więc nawet jak jest jeszcze dostępny to NIE KUPIĘ. (na niebiesko bo nie był totalnym bublem, który szkodził lub nie lubiłam go :) )
3. Le Petit Marseillais - żel pod prysznic Kwiat Pomarańczy <recenzja>
O tym żelu nie tak dawno pisałam recenzję więc nie będę się powtarzać za dużo. Typowy żel pod prysznic o kremowej konsystencji, dobrze się pieni i nie wysusza. Jednak wyróżnia się zapachem, dla mnie bardzo przyjemnym i oryginalnym. Na razie nie planuję zakupu nowego opakowania bo zapasy mam na kilka miesięcy ale kiedyś pewnie wrócę do niego lub wypróbuję inne wersje zapachowe więc KUPIĘ.
4. Synergen - pianka do mycia twarzy Sweet Touch <recenzja>
Skubana
była strasznie wydajna, chyba z rok czasu ją używałam (ale nie sięgałam
po nią codziennie). Już myślałam, że się nie skończy :) Poza tym była
całkiem przyjemna. Delikatnie oczyszczała twarz bez wysuszania ale
makijażu nie próbowałam nią nigdy zmywać. Pachniała lekko sztuczną
malinką, ale całkiem przyjemnie. Polubiłam taką formę produktu do mycia
twarzy dzięki niej i kiedyś na pewno jaką inną wypróbuję. Do tej nie
wrócę bo ją wycofali ze sprzedaży, a szkoda. NIE KUPIĘ.
5. Linda - mydło w płynie Mleko i Miód
Wybór mojego
współlokatora, mi akurat ta wersja zapachowa już się znudziła, choć
zapach sam w sobie jest ok. Wydajne, dobrze pieniące się i nie szkodzące
mydło. Pewnie jeszcze się u mnie pojawi, jak nie w tej wersji to w
innej, MOŻE KUPIĘ.
6. Alterra - mydło w kostce Konwalia
Przyjemnie pachnące
mydełko w kostce, nie za duże ale wydajne. Do zapachu prawdziwej
konwalii mu brakuje ale mówi się trudno. Najważniejsze, że nie
pogarszało stanu moich dłoni. Chętnie wypróbuję inne wersje zapachowe
więc KUPIĘ.
7. Isana - suchy szampon do włosów
Mój pierwszy ever
suchy szampon. Najważniejsze zadanie spełniał, czyli odświeżał moją
przyklapniętą czuprynę w razie potrzeby. Włosy wyglądały świeżej i nie
były takie przylizane. Biały kolor mi w ogóle nie przeszkadzał bo co
najwyżej trochę rozjaśniał moje odrosty, po potarganiu włosów dłonią i
wyczesaniu nie było widocznego białego osadu. Miał dość intensywny
zapach przez co niekiedy miałam wrażenie jakby gryzł się na początku z
moimi perfumami ale na szczęście z czasem się ulatniał. Na razie testuję
Batiste ale nie narzekałam na Isanę, MOŻE KUPIĘ.
8. Smile - płyn do płukania jamy ustnej
Tani biedronkowy
płyn. Wolałam wersję "wybielającą" ale dawno jej nie widziałam w
sklepie, wycofali ją? Ta nie była zła, jedyną różnica wg mnie był trochę
inny smak i to wszystko. Nie oczekuję dużo od takiego produktu więc MOŻE KUPIĘ.
9. Oriflame - krem do stóp
Gdybym wiedziała, że zostało
mi go na dwa użycia to bym go zużyła na początku wiosny a nie czekała
do września :) Długo go męczyłam bo rzadko pamiętam o smarowaniu stóp.
Podobał mi się zapach, typowy cynamon więc używałam go tylko w
chłodniejsze pory roku. Z nawilżaniem chyba nie było źle choć wielkich
efektów przy takim używaniu nie dało się zauważyć. Była to edycja
limitowana więc już NIE KUPIĘ.
10. Lirene - krem dla zniszczonych dłoni RATUNEK <recenzja>
To
już drugie opakowanie tego kremu, które zużyłam. Nosiłam go w torebce
ze względu na małe wymiary (50 ml). Dość dobrze nawilża, szybko się
wchłaniania i nie zostawiania tłustej warstwy na wszystkim czego się
dotknie. Chwilowo zużywam inne kremy jakie posiadam w zapasach ale
pewnie jeszcze do niego wrócę bo jest całkiem przyjemny. KUPIĘ
11. Pure Body Luxury - masło do ciała Mango&Granat (180ml)
Małe
masełko do ciała znalezione na allegro za zawrotna cenę ok. 3-4zł :)
Żal było nie wrzucić do koszyka przy okazji zakupów. Zapach przyjemny,
owocowy ale trochę sztuczny. Dość gęsta konsystencja, przy większej
ilości bieliło skórę. Lekko nawilżało, miało nawet masło shea w
składzie. Czuć je było jakiś czas na skórze i ciężko było wcisnąć się w
jeansy po wysmarowaniu się nim :) Wydajność całkiem dobra. Nie żałuję
zakupu za taką cenę ale raczej już NIE KUPIĘ.
12. Himalaya Herbal - pasta do zębów Sparky White
Kolejne opakowanie mojej ulubionej pasty do zębów zużyte. Jakby ktoś jeszcze nie wiedział to pasty HH są ziołowe i delikatne dla zębów i dziąseł przez co tak bardzo je lubię. Wersji Sparkly White ostatnio nie mogę spotkać w Rossmannie i Naturze. Widziałam też inne warianty w internecie ale stacjonarnie ich nie spotykam a szkoda. Jak uda mi się je gdzieś dostać i porównać to pojawi się ich pełna recenzja. Na pewno jeszcze nie raz jakąś wersję KUPIĘ.
13. Frotto - Chusteczki nawilżane (15szt.)
Chusteczki z
Lidla o zapachu pomarańczy. Przyjemnie pachną i robią co mają robić :)
Nie wysychają szybko po otwarciu i są tanie. MOŻE KUPIĘ
14. Gardeny - woda perfumowana (lana), odpowiednik Versace - Bright Crystal
To
maleństwo (chyba 8ml) kupiłam na stoisku w galerii handlowej z
rozlewanymi perfumami. Nie spodziewałam się cudów ale chciałam zobaczyć
jak się będę czuła w tym zapachu żeby rozważyć zakup oryginału.
Pozytywnie się zaskoczyłam ich trwałością, kilka godzin były spokojnie
wyczuwalne. Nawet jak myślałam, że się już ulotniły to inni nadal je
wyczuwali. Zapach sam w sobie też mi odpowiadał, wydawał się podobny do
oryginału (choć wąchałam go tylko kilka razy w perfumeriach). Nawet
pojechałam z pustą buteleczką na uzupełnienie jednak niestety stoiska
już nie ma. Ale jak kiedyś gdzieś je spotkam to MOŻE KUPIĘ.
15. Sex In The City - woda perfumowana Love 100 ml
Dostałam ten zapach kiedyś od cioci, nawet nie wiem czy są jeszcze gdzieś dostępne i w jakich cenach. W sumie nie bardzo mnie to ciekawi ponieważ nie przypadł mi do gustu. Nie był zły, jednak wolałam sięgać po inne. Moja mama kazała napisać, że jej się podobał. Ale zapytana dlaczego go nie używała powiedziała, że ma ładniejsze :) Ciężko mi powiedzieć czym on pachnie, coś słodko-kwiatowego. Na sobie użyłam go aż dwa razy, później zastosowanie znalazł jako odświeżacz w łazience. Flakonik wygląda kiczowato z tą dziwną plastikowa zatyczką. NIE KUPIĘ
16. Ziaja - krem nawilżający matujący 25+ <recenzja>
Całkiem
niedawno o nim pisałam więc teraz będzie krótko. Nadający się pod
makijaż krem, nie zostawiający tłustej warstwy. Delikatnie nawilża i nie
szkodzi mojej skórze. Bardzo go polubiłam i aż żałuję, że już się
skończył. Mam spore zapasy do zużycia i nie powinnam od razu po niego
biec do sklepu ale na pewno jeszcze go KUPIĘ.
17. Podgrzewacze Winter Forest oraz Rose&Patchuli
Tanie
i ładnie pachnące ale głównie jak się nie palą. Aby poczuć je lepiej w
pokoju trzeba byłoby zapalić najlepiej wszystkie na raz. Z tych dwóch
intensywniejsze były różane. NIE KUPIĘ
18. Bell, BB Cream - rozświetlający
korektor pod oczy <recenzja>
Całkiem przyjemny korektor pod oczy choć nie mam dużego porównania. Dość dobrze kryje, ma niezłą trwałość, nie wysusza okolic pod oczami. Spotkałam się z opiniami, że jest niewydajny ale u mnie tego nie zauważyłam, używałam go chyba z pół roku. Jego największym minusem jest to, że trochę ciemnieje. Nie rzuca się to mocno w oczy przy pełnym makijażu ale jak obejrzycie zdjęcia w recenzji to na pewno to zobaczycie. Na razie mam inny korektor do wypróbowania więc nie planuje zakupu. Ale poza tym jednym minusem nie był zły więc nie wykluczam, że jak będę w potrzebie to MOŻE KUPIĘ.
19. Nivea, Fruity Shine - Pomadka ochronna truskawkowa
Leżała gdzieś na dnie szuflady długi czas, chciałam ją więc wyciągnąć i zużyć. Kiedyś lubiłam ją bo nadawała delikatny kolor ustom, przyjemnie pachniała i może trochę pielęgnowała. Od jakiegoś czasu mam problemy z suchymi ustami, czasami wręcz są w tragicznym stanie. Obecnie pomadka im bardziej szkodzi niż pomaga. Po 5 minutach od nałożenia czuję ściągnięcie ust i błagają mnie o nałożenie na nie czegoś innego. Resztka ląduje w koszu i już więcej jej NIE KUPIĘ.
20. Efektima - maseczka glinkowa oczyszczająca
Saszetka wystarczyła mi na 3 użycia, nie zasycha w tempie ekspresowym po otwarciu opakowania. Oczyszcza ale wg mnie gorzej niż Dermaglin. Przeszkadzał mi trochę zapach alkoholu, bałam się przez niego wysuszania. Na szczęście poza typowym ściągnięciem skóry nie było negatywnych skutków. Mam jeszcze jedną w zapasach ale nie wiem czy jeszcze do niej wrócę. MOŻE KUPIĘ.
21. L'Biotica Biovax - Intensywnie regenerująca maseczka Naturalne Oleje
Saszetka
kupiona w Biedronce. Pierwsza do włosów słabych ze skłonnością do
wypadania mnie w ogóle nie zachwyciła więc reszta leżała w szufladzie. W
końcu sięgnęłam po tą i miło się zaskoczyłam. Najlepsze efekty dała po
trzymaniu ok. 20 minut na włosach (dłużej nie próbowałam). Były miękkie,
sypkie, łatwo się rozczesywały. Do tego ładnie pachniały. Przy krótszym
trzymaniu na włosach efekt był przeciętny ale i tak lepszy od
poprzedniej więc z tych dwóch na pewno wybrałabym tę. MOŻE KUPIĘ.
22. Musująca babeczka do kąpieli z Biedronki
Wybrałam wersję jagodową o biało-niebieksim kolorze. Mocniej pachniała w całości niż w wannie ale jakąś sztuczną jagodę było czuć. Za to fajnie musowała i nadała wodzie cudowny turkusowy kolor, mój ulubiony :) MOŻE KUPIĘ.
23. Yankee Candle - Sweet Apple sampler
Kolejny zapach YC, który mi się podoba, niedługo napiszę o nim więcej :) Mam na razie wielkie zapasy więc chwilowo nie planuję kupna nowych, ale ten zapach mam też w formie wosku jeszcze nie otworzony :) MOŻE KUPIĘ
Jestem z siebie dumna bo w życiu nie myślałam, że kiedyś pojawi się ponad 20 rzeczy w denku :)
A jak Wam poszło w tym miesiącu?
Przypominam również o rozdaniu z okazji pierwszych urodzin bloga. Zgłaszać się można pod <tym> postem.